• Link został skopiowany

Britney Spears pokazuje wszystko na plaży (i nie tylko)

Z życia Britney Spears można by zrobić niezłą telenowelę. Tak też robimy. Prezentujemy wam "Brygidę S." odcinek, no już z 2753. Pracownik hotelu zauważa Britney z obcym mężczyzną, o czym informuje Johna. Sundahl odwiedza Spears w jej domu, gdzie ta z nim zrywa i każe mu podpisać szokujące zobowiązanie. Po zdarzeniu chora piosenkarka wpada w szał: zwalnia swoją rzeczniczkę prasową i bije się ze swoją matką. A w przerwach idzie na plażę - wygląda - całkiem, całkiem.
Fame Pictures/Eastnews
Fame Pictures/Eastnews

A tak się to zaczęło. Magazyn National Enquirer opublikował rozmowę z Johnem Sundhalem - byłym już chłopakiem Britney Spears, który ostatecznie okazał się być jej terapeutą, a nie, jak wcześniej sądzono, ochroniarzem, właścicielem firmy deweloperskiej, czy też kolegą z odwyku. Sundahl wyznał, że Britney to dziecko, które go wykorzystało, a następnie porzuciło.

Britney powiedziała, że zakochała się we mnie. Uprawialiśmy seks. Naprawdę zależało mi na niej.

A wszystko przez operację Johna, która sprawiła, że przez 3 tygodnie miał założone 62 szwy w brzuchu. Uniemożliwiały mu one imprezowanie i kochanie się z piosenkarką. Para była również zmuszona odwołać planowaną podróż. W końcu Britney doszła do wniosku, że dalsze spotykanie się z Johnem nie ma sensu i zaczęła się umawiać z kolegą, którego poznała na odwyku - Daimonem. Pech chciał, że w hotelu, w którym się umówili pracował bliski przyjaciel Sundahla, który doniósł mu o wszystkim. Zaniepokojony terapeuta zostawił Britney kilka wiadomości, a gdy ta nie odpowiadała postanowił odwiedzić ją osobiście. Oto co usłyszał:

Między nami wszystko skończone.

Następnie otrzymał do podpisania dokumenty, w których miał się zobowiązać do zachowania milczenia w sprawie kompromitujących Britney zdarzeń, których był świadkiem. Niestety uległ i podpisał te papiery. Nie ukrywamy, że nie jesteśmy z tego powodu zadowoleni, ale teraz przynajmniej mamy potwierdzenie, że Spears nie jest taka święta , za jaką stara się uchodzić.

Fame Pictures/Eastnews

Po rozmowie z Sundahlem piosenkarka wpadła w szał. Zwolniła swoją rzeczniczkę Leslie Sloane Zelnick i oświadczyła, że nie zamierza zatrudniać kolejnej. Teraz sama będzie opowiadała fanom o swoim życiu i komentowała plotki na swój temat. Na jej miejscu nie odważylibyśmy się na taki krok. Przypomnijmy jej niedawne przeprosiny skierowane do paparazzich, które piosenkarka zamieściła też na swojej oficjalnej stronie internetowej, a które pokazują, jak wielką trudność sprawia piosenkarce ułożenie krótkiego tekstu.

Przepraszam paparazzich za incydent z przeszłości związany z parasolem. Przygotowywałam moją postać do bułeczki w filmie, w którym mąż nigdy nie odgrywał swojej kwestii, więc przypadkowo zamienili się miejscami. Wszystkie moje bułeczki traktuję bardzo poważnie i trochę mnie poniosło. Niestety nie dostałam tej kwestii. Przepraszam, że za bardzo wczułam się w swoją rolę.

A teraz gwóźdź programu, czyli pobicie matki. Magazyn America's Star donosi, że jakiś czas temu Lynn Spears postanowiła spędzić trochę czasu z wnukami i zjawiła się w domu Britney w Beverly Hills. Piosenkarka odmówiła, bo uznała, że Lynn nie zapowiedziała swojej wizyty. Zdenerwowana matka zaczęła krytykować jej zachowanie i sposób w jaki wychowuje dzieci. Wtedy Britney straciła nad sobą panowanie i uderzyła Lynn. Ta nie pozostała jej dłużna i wkrótce obydwie panie zaczęły się bić. Jak miło.

Więcej o: