Maria Andrejczyk ma za sobą trudne chwile. Usłyszała druzgocącą diagnozę

Maria Andrejczyk to jedna z najlepszych oszczepniczek. Sportsmenka ma szansę przywieźć złoty medal z igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Już 10 sierpnia, podczas tegorocznych igrzysk olimpijskichMaria Andrejczyk weźmie udział w finale rzutu oszczepem kobiet. Polka ma duże szanse na wygraną i jest faworytką rozgrywek. Przypomnijmy, że nie są to pierwsze igrzyska 28-latki, w których wystartowała. W 2016 roku w Rio de Janeiro nie stanęła na podium (zajęła czwarte miejsca, a do brązowego medalu zabrakło tylko... dwóch cm), ale już podczas igrzysk olimpijskich w Tokio w 2020 roku zdobyła srebrny medal. Nie każdy wie, że sportowa kariera Andrejczyk była okupiona cierpieniem. 

Zobacz wideo Niepokojące słowa polskiej oszczepniczki

Zaczęło się od kontuzji

Maria Andrejczyk w ostatnich latach szła jak burza. Niestety, w 2016 roku jej kariera sportowa nieco przyhamowała. Wszystko przez kontuzję po igrzyskach w Rio de Janeiro, gdzie doznała pęknięcia barku. Lekkoatletka przeszła operację, a następnie długotrwałą rehabilitację. By zadbać o zdrowie, musiała zrezygnować ze sportowych poczynań w 2017 roku. Oszczepniczka jednak nie poddawała się. "Trudno szło odbudowywanie masy mięśniowej. Momentami spadała wiara w sens tej pracy, pojawiała się frustracja. O poddaniu się nie było jednak mowy, byliśmy bowiem przygotowani na to, że będzie ciężko i cierpliwie robiliśmy swoje" - mówiła w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", wracając wspomnieniami do trudnych chwil po przebytej kontuzji i związanej z nią rehabilitacji. 

Maria Andrejczyk usłyszała, że ma nowotwór

Kiedy wydawało się, że jest już lepiej, zaczęły się kolejne problemy.  W 2018 roku u  Andrejczyk lekarze zdiagnozowali niezłośliwy nowotwór w okolicach zatok - kostniaka zatok. Jego wykrycie wcale nie było proste, bo nie wywoływał specyficznych objawów. Lekkoatletka narzekała na częste bóle głowy, zmęczenie i problemy z oddychaniem. W końcu, po namowie partnera, poszła do lekarza. Przeprowadzone wówczas badania wykazały obecność nowotworu. 

Było to troszeczkę druzgoczące, bo zastanawiałam się, czemu nie mogę się wyspać od paru miesięcy, nie mogę zbudować jakiejkolwiek wydolności. Każdy trening kończył się tym, że po 20-30 minutach musiałam siadać i odpoczywać. Jednocześnie czułam, że głowa boli mnie coraz bardziej i to nie było tak, że jak się wzięło tabletkę, to przechodziło. To był nowotwór kości, coś się tam stworzyło. Gdybyśmy nie zareagowali w czas i w porę to byłoby gorzej. Tym bardziej że było to bardzo blisko oczu, wszystkich nerwów

- mówiła w "Dzień dobry TVN".

Zdjęcia Marii Andrejczyk znajdziecie w naszej galerii, w górnej części artykułu. 

Więcej o: