15-latka z Mińska Mazowieckiego 11 sierpnia wyszła do sklepu po maszynki do golenia i coś słodkiego. Wtedy kontakt się z nią urwał. Zarówno jej telefon, jak i telefon jej 19-letniego chłopaka Krystiana był wyłączony. Pan Arkadiusz, jej ojciec, wraz ze swoją partnerką Pauliną drżeli o życie Natalii, twierdząc, że chłopak dziewczyny i zarazem ojciec jej dziecka może stanowić dla nastolatki zagrożenie.
Pan Arkadiusz apelował nawet na łamach "Faktu", aby córka wróciła do domu. "Natalko, proszę, wróć. Wszystko będzie dobrze" - błagał. "Zaopiekujemy się tobą" – wtórowała partnerka ojca. Ten apel poskutkował, ponieważ w nocy z niedzieli na poniedziałek tata Natalii poinformował tabloid, że dziewczyna jest już bezpieczna. Znalazła się i szczęśliwie przywieźli ją do domu w Mińsku Mazowieckim.
Dwa dni przed zniknięciem Natalia i Krystian wrzucili swoje wspólne zdjęcie na profile w mediach społecznościowych, które opatrzyli tym samym słowem: "Kocham". To, czego dowiedziała się rodzina jeszcze przed apelem ojca Natalii to to, że para razem pojechała do Dąbrowy Górniczej, do mieszkania znajomego Krystiana. Policja sprawdzała jego miejsca zamieszkania, udając się pod wskazany adres w Dąbrowie Górniczej, ale ani Natalii, ani jej 19-letniego chłopaka tam nie było. To sprawiło, że pan Arkadiusz i pani Paulina odchodzili od zmysłów.
Stamtąd niedaleko jest już do Czech. Może tam właśnie ją wywiózł, żeby nakłonić do pozbycia się ciąży. On jej może coś zrobić, bo w napadach furii może być niebezpieczny. Powinien chodzić do terapeuty
– podejrzewali.
Twierdzili, że do takich podejrzeń mają powody. Dziewczyna miała wybaczyć 19-latkowi groźby, wyzwiska i upublicznienie nagich zdjęć w sieci oraz to, że powiedział, że nie on jest ojcem dziecka i rzekomo miał namawiał ją do przerwania ciąży. "Zabroniliśmy się jej z nim widywać, i nie ugięliśmy się nawet wtedy, gdy mówiła, że wszystko mu wybaczyła i chce się z nim spotkać. To wszystko dla jej dobra" - mówiła pani Paulina, partnerka ojca nastolatki, w rozmowie z tabloidem.