8 lipca na oficjalnej stronie internetowej Centrum Informacji Telewizji Polskiej pojawił się niepokojący komunikat. Poinformowano w nim, że Telewizja Polska S.A. w likwidacji po tym, jak przeprowadziła audyt, miała odkryć zatrważające szczegóły. Zawiadomiono już prokuraturę.
Po tym, jak Andrzej Duda wstrzymał finansowanie dla mediów publicznych, minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz zdecydował o postawieniu w stan likwidacji TVP, Polskiego Radia i PAP. Według polityka miało to dać możliwość "zabezpieczenia dalszego funkcjonowania tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania". Likwidatorzy spółki zarządzili też w TVP audyty. Jak dowiadujemy się z oficjalnej strony TVP, ten dotyczący "kosztów powstałych w latach 2018-2023 w zakresie obejmującym zamawianie przez pracowników, współpracowników oraz kierownictwo jednostki organizacyjnej TVP, usług IT w zewnętrznej firmie" przyniósł zaskakujące wnioski. Jak twierdzi Centrum Informacji TVP, we wspomnianym okresie w TVP mogło dojść do przestępstw finansowych. W związku z powyższym zawiadomiono już prokuraturę "o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym, oszustwa oraz fałszerstwa faktur przez byłą dyrektor TVP i inne osoby pełniące funkcje kierownicze oraz współpracujące z TVP S.A. w likwidacji".
Stacja poinformowała, że istnieje możliwość, iż osoby sprawujące niegdyś władzę w Telewizji Polskiej, mogły nie dopełnić obowiązków i przekroczyć swoje uprawnienia kierownicze. Z audytu, jak czytamy na stronie TVP, wnika bowiem, że niektórych usług informatycznych "albo nie można zidentyfikować – nie ma śladów ich wykonania, albo ich ceny były kilkudziesięciokrotnie zawyżone oraz nieuzasadnione ekonomicznie". Na stronie TVP poinformowano, że w związku z powyższym stacja doliczyła się szkód w wysokości, bagatela, siedmiu milionów złotych! Jednocześnie zapowiedziano, że planowane są kolejne audyty.