Magazyn "Viva" wziął na warsztat Edytę Górniak . Królowa okładek, piosenkarka o wielkiej wrażliwości i hipnotyzującym głosie , którą Polacy znają lepiej niż niejednego członka swojej rodziny.
Jeszcze rok temu była zagubiona i nieszczęśliwa. Rozpadło się jej małżeństwo z Dariuszem Krupą , w którym pokładała wielkie nadzieje . Pozbierała się po rozwodzie i zaczęła nowe życie. "Zmieniłam wszystko i zakochałam się w życiu" - czytamy w "Vivie".
Artykuł w "Vivie" jest okraszony niezwykłą sesją zdjęciową autorstwa Marleny Bielińskiej. Trwała ona od 13.00 do 3.00 w nocy. Edyta zgodziła się na odważną sesję . Teraz już niczego się nie boi.
Zmieniłam wszystko. Wyczyściłam ze swojego życia relacje toksyczne, potem zaczęłam tańczyć: najpierw ze strachu, potem z radości (...) Ludzie boją się zmienić swoje życie, nie mają odwagi podjąć ryzyka. Kasiu, jeśli zawiodły mnie tak bliskie osoby jak ta, która dała mi życie, i ta, która dała mi dziecko, to uwierz mi, że nikt bardziej zranić mnie nie zdoła. Dlatego już się nie boję.
Są dwie Edyty . Jedna jest gwiazdą, druga dziewczynką, kobietą, matką , przyjaciółką. Gwiazda jest perfekcjonistką, pracoholiczką. Wymaga od siebie i wymaga od innych. Wersja kobieca ma kilku przyjaciół, za którym wskoczy w ogień. Nie jest diwą. Chodzi w dresach i bez makijażu . 14 listopada skończy 38 lat. Kiedyś śpiewała: "Bo wszystko, co najlepsze, przed nami jeszcze jest". Teraz w pełni wierzy w te słowa.
Teraz los jest dla mnie łaskawy. Pozwolił mi wrócić do momentu, w którym się zatrzymałam. Cofnąć o siedem lat. Znów mam plany, marzenia. Znów chce żyć, śpiewać, nagrywać nowe płyty. Podbijać świat - mówi Edyta.
Podbijać świat mówi cichutko. Nie chce zapeszać.
screen z magazynu "Viva" Nr -23 (359) 9 listopada 2010
Sancita