"Magia nagości" to kontrowersyjny format, który doczekał się swojej edycji w wielu europejskich krajach - w tym w Polsce. Idea jest prosta - uczestnicy wybierają partnera na randkę na podstawie oceny ciał. Bohaterowie w całej okazałości bez cenzury pokazywani są w specjalnie przygotowanych do tego kabinach. To oznacza jednak, że niczego nie da się przewidzieć, jak i ukryć. Przekonał się o tym jeden z bohaterów brytyjskiej edycji show, który tak przejął się rozmiarem przyrodzenia, że postanowił przed programem wziąć tzw. niebieską tabletkę.
Steven Barrett wziął udział w "Magii nagości" w 2018 roku. Jak przyznał później w Daily Star, przyjmując "niebieską tabletkę" chciał zrobić większe wrażenie na potencjalnym partnerze. Uczestnik przyznał się również do zabawy ze samym sobą, aby poprawić krążenie prącia. - Siedzisz w tej kabinie godzinami, a kamerzysta zbliża się do mnie i pyta: Steve, możesz położyć ręce obok siebie? Nie chcieli tego uchwycić przed kamerą - powiedział w wywiadzie. Barrett przyznał, że kiedy zażył "niebieską tabletkę", rozbolała go głowa i zaczerwieniła mu się twarz. - Nie miałem żadnej kontroli tam na dole - podsumował.
Uczestnicy "Magii nagości" sypią anegdotami związanymi z show jak z rękawa. Tracy wzięła udział w programie w 2016 roku. Od samego początku nie ukrywała, że poszukuje mężczyzny z dużym przyrodzeniem. Spośród sześciu kandydatów wybrała Marka, który pod tym kątem najbardziej wyróżnił się spośród pozostałych uczestników. Tuż po emisji programu para postanowiła się spotkać. Jakiś czas później oboje ponownie zagościli w randkowym show, wyznając, że ich randka miała nieprzyjemny finał. Okazało się, że po intymnym zbliżeniu Tracy musiała... udać się do szpitala. Pomimo nietypowego zakończenia spotkania, pozytywnie wspominała Marka. "Był dla mnie bardzo dobrym wyborem, był idealną osobą" - wyznała w "Magii nagości".