Maurycy z "Hotelu Paradise" opisał sytuację, która przytrafiła mu się przed udziałem w programie. Bieg zdarzeń i poznanie kilku osób sprawiły, że ostatecznie miał zagwarantowane miejsce w show.
Uczestnicy "Hotelu Paradise" rzadko mówią, jak wyglądały okoliczności, które sprawiły, że dostali się do programu. Oczywiście, mogą po prostu wysłać zgłoszenie, ale dosyć często jest tak, że w castingach biorą udział osoby, których znajomi (albo znajomi znajomych) zajmują się rekrutacją. Niektórzy uczestnicy dostają wiadomość na Instagramie z propozycją występu w programie. Maurycy też miał dosyć ciekawą historię.
Okazuje się, że całym procesie, który miał doprowadzić do tego, że Maurycy znalazł się w programie, pośredniczyło wiele osób. Wszystko zaczęło się cztery lata temu od pewnej znajomości.
Wiecie, jak trafiłem do "Hotelu Paradise"? Z cztery lata temu byłem na castingu do jakiejś reklamy. Często było tak, że albo ja, albo ktoś do mnie zagadywał. Tym razem zagadał do mnie ziomek, okazało się, że mieszkamy na tej samej ulicy, mamy wspólne pasje. Po miesiącu mieszkaliśmy trochę razem - zaczyna opowieść.
Kolega zapoznał go z dziewczyną, którą Maurycy zabrał na imprezę.
Później ten ziomek, po dwóch latach, zaczął spotykać się z pewną dziewczyną, poznaliśmy się. Półtora roku temu wziąłem ją na imprezę, gdzie było sporo influencerów (tu też jest długa ścieżka, jak tam trafiłem).
Dziewczyna poznała na imprezie osobę zajmującą się castingami do "Hotelu Paradise".
Ta koleżanka poznała tam osobę castingującą do "Hotelu Paradise". Zaprosili ją na casting. Ona wysłała mój profil na Instagramie i zaprosili mnie - kończy Mauro.
Jak widać, udało mu się przebrnąć przez wszystkie etapy. Przyznajemy, że to dosyć ciekawy ciąg wydarzeń.