Sara Boruc ścięła włosy. Wróciła do krótszej fryzury, w której jest jej wyjątkowo korzystnie. Żona Artura Boruca 9. października świętowała 31. urodziny. Czyżby doszła do wniosku, że wraz ze zmianą kolejnej cyfry nadszedł czas też na inne zmiany?
Blogerka pochwaliła się miejscem, w którym doszło do jej metamorfozy. To polski salon "PEPE hair&beauty", który znajduje się w Bournemouth w Anglii. Tam aktualnie mieszka rodzina Boruców, bo bramkarz gra w tamtejszym klubie.
Na Facebooku salonu znajduje się informacja dotycząca usługi. W zależności od długości włosów za strzyżenie damskie trzeba zapłacić od 25 do 35 funtów. To nie jest zbyt wysoka cena jak dla kogoś, kto wydaje na ubrania i dodatki setki tysięcy i ma w swojej kolekcji torebkę Birkin wartą 100 tys. złotych.
Istnieje też możliwość, że Sara Boruc miała darmowe strzyżenie w ramach promocji lokalu. W jakiej fryzurze podoba wam się najbardziej?
AW