Robert Lewandowski w niedzielnym meczu z Czarnogórą spełnił marzenie niepełnosprawnego Franka. Chłopiec wyprowadził polską drużynę na boisko oraz zaśpiewał hymn obok kapitana naszej drużyny. To pierwszy taki przypadek w historii polskiej piłki nożnej.
Chłopiec cierpi na rdzeniowy zanik mięśni z niewydolnością oddechową typu 1. Jeździ na wózku i nie może samodzielnie oddychać. Jego wielkim marzeniem było poznać Lewandowskiego, więc napisał do niego list.
Mama Franka, na stronie mojsynfranek.pl podzieliła się swoją radością. Opisała także reakcję syna, gdy spotkał się z Lewandowskim.
Po raz pierwszy w historii rozgrywek Reprezentacji Polski z piłkarzem na murawę odśpiewać hymn wyjdzie, ba! wyjedzie dziecko na wózku. Ja mam tremę. Ale to taką tremę, że w zasadzie to mam wrażenie, że wszystko mi się śni. Tata Franka fruwa pięć metrów nad ziemią ze stresu. Ale nie dlatego, dlaczego myślicie. Martwimy się, żeby wszystko poszło bez zarzutu. Żeby Franiowi nie obsunęła się rączka, żeby nie odłączył się filtr, żeby nie wyłączył wózek, żeby dał radę. Tak, jak organizatorzy dbają o każdy detal widowiska, tak my staramy się zadbać, żeby ze strony Franka wszystko było bez zarzutu.
A Franio? Wczoraj zaniemówił, kiedy zobaczył Roberta i potrzebował chwilę, żeby się odnaleźć. Później poszło już z górki. Francesco nie ma żadnych problemów w nawiązywaniu kontaktów, szybko więc otworzył w głowie szufladkę z napisem 'piłka nożna' i już było wiadomo, że spotkanie może trwać bez końca.
Chłopiec został zaproszony także na trening, zwiedził szatnię piłkarzy, poznał również trenera kadry, Adama Nawałkę, oraz uścisnął dłoń Zbigniewowi Bońkowi.
Popołudniowy trening był dla niego tak niesamowitym przeżyciem, że wytrzymał plecki i zimno. Na szczęście mógł zregenerować siły na czerwonej Preclowej kanapie, a po powrocie do hotelu padł i spał dwanaście godzin - napisała jego mama na blogu.
Pod zdjęciami Lewego z Frankiem pojawiło się mnóstwo komentarzy, w których internauci wyrażali swoje odczucia. Piłkarz po raz kolejny udowodnił, że nie jest obojętny na losy innych ludzi. Wraz z żoną Anną angażują się w liczne akcje charytatywne i regularnie przeznaczają kwoty na cele dobroczynne.
Szacunek za piękny gest. Więcej takich akcji.
To było niesamowicie wzruszające, piękny gest.
Jesteś wielki nie tylko na boisku. Ogromne brawa i szacunek dla Ciebie.
Bo nie pieniądz, a dobre serce czyni bogatym człowiekiem.
My również szanujemy Roberta za ten gest. Brawo Lewy!
AW