"Kuchenne rewolucje". Właściciel lokalu do Magdy Gessler: Dlaczego się pani na mnie wyżywa? Odpowiedź go zawstydziła

Właściciel lokalu, który wizytowała Magda Gessler jest związany z młodszą o 22 lata partnerką. Pytanie, jakie mu zadała, było bardzo bezpośrednie.

W najnowszym odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła restaurację "Stare mury" w Chrzanowie. Lokal prowadził 53-letni Jacek wraz z 31-letnią partnerką, Anią. Nie mieli specjalnego pojęcia o prowadzeniu restauracji, nie mieli też za bardzo pojęcia, jak wyróżnić się ze swoją ofertą w miasteczku, gdzie króluje kebab, zapiekanka i pizza. Nie chcieli sięgać po gwiazdki Michelin, chcieli po prostu karmić ludzi i zarobić na tym trochę.

Żeby uratować upadający lokal poprosili Magdę Gessler, żeby zrobiła im rewolucję. Jak się okazało, "Stare mury" gwałtownie się jej domagały.

Barszcz jest gorzej niż zły, dramatyczny. Gumisie z uszek - oceniła Gessler dania restauracji podczas wstępnej inspekcji.

Pizza?

To chlebek, nie pizza. To nie jest pizza włoska, ale amerykańska z dużą ilością drożdży. Szpinak to jest jakaś namiastka - skrytykowała kolejne danie.

Potem przyszedł czas na placek ziemniaczany z sosem.

Tu jest bardzo dużo cebuli, mąki, nie ma mięsa, jakieś stare pieczarki, to nie jest jadane. Jeden, wielki skandal - Gessler nie miała litości.

Ale i tak najgorszy był filet z kurczaka smażony na głębokim oleju jak fast food. Dołożoną do niego marchewkę Gessler po prostu wypluła, bo miała wrażenie, że jest skisła.

To jest domowy fast food doprowadzony do ekstremalnej oszczędności. Dzisiaj zostałam poczęstowana tak, jakbym była wrogiem - spuentowała wyniki inspekcji.

Kuchenne rewolucjeKuchenne rewolucje Screen z Facebook.com/Utarte

Następnego dnia wizytacji poznała właścicieli lokalu. Nie szczędziła im przykrych słów.

W Chrzanowie jedzenie nawet nie jest do chrzanu. Jest do dupy.
Szefową zamurowało. Chyba nie ma komentarza do tego - szepnęła kelnerka Ania.

Potem Gessler spojrzała na Anię, młodszą o 22 lata partnerkę szefa.

Pani jest żoną czy córką?  - zapytała restauratorka.
To jest moja partnerka - pospieszył z wyjaśnieniem Jacek.
Jak się ma taką partnerkę w tym wieku to trzeba gotować dobrze, jeżeli się jest szczęśliwym - zwróciła mu uwagę Gessler.

Kuchenne rewolucjeKuchenne rewolucje Screen z TVN

I postanowiła spróbować lokalnej specjalności, ziemniaków po cabańsku: jednogarnkowego dania z ziemniaków, kiełbasy i boczku.

Ziemniaków po cabańsku to chyba nie można zepsuć - kucharka Aneta była pełna nadziei.

Niestety. Jacek, chcąc przyrządzić je jak najszybciej, użył szybkowaru.

Ale mamałyga... To nie jest złe, ale to nie jest to. Powinno być gotowane wolno, żeby jedno przesiąkło drugim. To jest gotowane na bardzo silnym ogniu pod bardzo silną presją - oceniła Gessler.

Zarządziła też gruntowne sprzątanie kuchni, która była potwornie brudna.Wieloletni brud osiadł skorupą na patelniach i szafkach.

Czemu się pani wyżywa na mnie? - zapytał nieco bezradnie Jacek, kiedy Gessler zażądała dłuta, żeby odłupać z patelni grubą warstwę spalenizny.
Żeby panu nigdy nie przyszło do głowy tak "ładnie" dekorować swoje jedzenie - odparła.

Restauratorka zaordynowała także wyrzucenie z kuchni mrożonek, których były dziesiątki, jeżeli nie setki kilogramów.

To jest restauracja, która przegrywa na starcie - powiedziała Gessler otoczona stosami mrożonek.

Już miała koncepcję na ten lokal. Zmieniła mu nazwę ze "Starych murów" na "Utarte", a wystrój z szarego na biało-pomarańczowy. Ciężki, ponure i masywne meble zostały zaś zmienione na lekkie, kolorowe stoliki.

Jak na zmianę zareagowali goście?

Pięknie, słodko, trochę nawet landrynkowo, ale mnie osobiście się podoba - mówili podczas uroczystego obiadu.

Co na niego podano? Śledzia w tartej marchewce na przystawkę, potem zupę krem z młodych jarzyn i chrzanu i placki z gulaszem pomarańczowym. A potem najważniejsze, czyli ziemniaki po cabańsku.

Kuchenne rewolucjeKuchenne rewolucje Screen z Facebook.com/Utarte

Obiad udał się nadzwyczajnie.

Były przepyszne. Rewelacja - chwalili goście.

Chwaliła też Gessler.

Załoga w pełnym szoku, a mimo to kolacja była pyszna.

8 tygodni później wróciła sprawdzić, czy Jacek i Ania nie zapomnieli tego, czego ich nauczyła.

Nie naburmuszona, nie nadęta, bez focha, o lala! - uśmiechnięta partnerka Jacka zrobiła na niej dobre wrażenie.

A jedzenie? Na przystawkę poszedł śledź.

Naprawdę jest piękny.Tak piękny,jak go zostawiłam. Słuchajcie, to jest to.

Podobnie było z zupą i ziemniakami po cabańsku. Placek z sosem też okazał się nadzwyczajny.

Pyszne. O Boże, tego tu jest tyle, że to starczy dla całej rodziny. Cóż mogę powiedzieć. Kolejny raz się udało - podsumowała tę wzorowo i bez niespodzianek przeprowadzoną rewolucję.

Gessler mówi o ślubie córki. Jedno pytanie wyjątkowo ją oburzyło. 'Okropna nazwa!'

JZ

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.