Andrzej Chyra , od czasu kiedy został ojcem, przeszedł ponoć prawdziwą metamorfozę. Wcześniej imprezowicz, teraz poważnie przejął się nową rolą i zrezygnował z dawnych przyjemności. W wywiadzie dla "Grazii" przyznał, że jego życie bardzo się zmieniło:
Pojawiło się dużo nowego. Inne emocje i perspektywa.
Na pytanie jak odnajduje się w kontakcie z 6-miesięcznym synem, odpowiedział:
Wielkim miłośnikiem dzieci nigdy nie byłem i nagle się nim nie stałem, ale własne dziecko jest czymś zupełnie innym. To nie jest kwestia oczekiwania, że relacja będzie ci coś w łatwy sposób dawać. To jest zupełnie inny rejon, jakiś instynkt, gen, poczucie wspólności.
Aktor, który przekroczył już pięćdziesiątkę, stał się bardziej refleksyjny, a do przemyśleń o ojcostwie skłaniają go często role filmowe:
Moje filmy mnie czasem jakoś doganiają - nie zawsze wprost, ale coś jest na rzeczy. Od paru lat gram ojców: w "Na granicy" mam dwóch synów, a w "Prostej historii o morderstwie" trzech! W tym kontekście moje własne ojcostwo przyszło może za późno. Bo moi filmowi synowie to już dorośli ludzie.
WJ
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!