Opowieść o przeszłości Lany del Rey lansowana przez jej menedżerów brzmi tak: 18-letnia Lana przyjechała do Nowego Jorku na studia i próbowała swoich sił w muzycznym światku, inspirując się twórczością Elvisa Presleya i piosenkami Nirvany. Jej debiutancka płyta nie zyskała jednak popularności, a Lana była zmuszona do pracowania w schronisku i spania w przyczepie kempingowej. Ale dziewczyna nie poddała się i w 2010 roku powróciła z nową muzyką i stylem - "Video Games" podbiło cały internet w niesłychanym tempie. Historię o nieudanych początkach w branży trzeba było więc upiększyć tak, aby urzekła wszystkich słuchaczy. Jednak w rzeczywistości Lizzy Grant nigdy nie narzekała na brak pieniędzy, a jej pierwsze piosenki dalekie były od tego, aby można było je kojarzyć z Kurtem Cobainem. Gdy wyszło na jaw, że Lana dodatkowo powiększyła sobie usta, natychmiast uświadomiono sobie, że cała jej historia to dobrze przemyślany chwyt marketingowy.
Zobaczcie okładkę albumu, który wydała jako Lana del Ray. Czyżby myślała, że zmiana jednej literki w pseudonimie sprawi, że nikt się nie zorientuje?
Zobacz także:
Lana del Rey zostanie modelką. 2012 będzie należał do niej?