Od czego by tu zacząć: różowe wysokie adidasy i fioletowe sznurówki - sznyt ściągnięty z mojej lalki Barbie (tej sprzed 15 lat, której urwałam głowę w pierwszym tygodniu zabawy - już jako dziecko wiedziałam, że lata osiemdziesiąte przeminą i nie ma się co przyzwyczajać do ich ikon). Do tego (O MY GOD!) aluminiowa folia (podejrzewam, że przechodzi bardzo Zaawansowaną Kurację Antycellulitową i nawet w trakcie koncertu nie może zdjąć izolacji, pod którą nałożyła grubą warstwę kremu leczniczego), dżinsowe szorty a la wczesna Mariah Carey, kąpielowy strój spopularyzowany ostatnio przez pewnego kazachskiego reportera, bandaż na połamane żebra i eleganckie rękawiczki marki Harley Davidson. Nasza perfekcjonistka nie zapomniała nawet o dopasowaniu koloru pazurków do odcienia obuwia.
Mya, ech Mya - o co chodzi? Wiem, że to tylko występ w przerwie meczu WNBA (którego nikt chyba nie ogląda), wiem że fani koszykówki wyglądają najczęściej tak:
Ale czy to naprawdę jest dla ciebie wystarczające usprawiedliwienie? Kobieto - kostium kąpielowy Borata? Srebrne leginsy?? Moje oczy! Moje oczy! Nie mogę na to patrzeć.... już nigdy więcej.....
Mya - pamiętasz jeden ze swoich singli ('My Love Is Like... Wo'):
What kind of girl you like I know my looks can be deceivin' Tell me am I your type My main goal is to please you
Mya, Mya, Mya - po twojej minie wnioskuję, że nadal szukasz tego jedynego. Skończ swoją kurację, kup sobie ładną czerwoną kieckę i szykowne szpileczki i zaśpiewaj to jeszcze raz.
blasti