Orlando nie wpadł w furię, nie zaczął krzyczeć po ochronę, a kazał się uspokoić fance i delikatnie ją przytulił. O całym zdarzeniu opowiedział prasie:
Była bardzo agresywna i wściekła. Krzyczała: "Byłam na premierze każdego twojego filmu, wołałam cię, a ty nawet się nie przywitałeś!". Z jednej strony było to śmieszne, ale zrobiło mi się jej szkoda. Podszedłem więc do niej i przytuliłem ją, po czym powiedziałem: "Już dobrze. Przepraszam, że poczułaś się zawiedziona. Ale uwierz mi, że tak wygląda moje życie. Nie mogę się zatrzymywać za każdym razem, gdy ktoś mnie woła, choć bardzo bym tego chciał". Wydaje mi się, że po tym dziewczyna poczuła się trochę lepiej, a i mi zrobiło sie lżej na sercu.
Oczywiście nie pochwalamy wkradania się do pokojów sław i wylewania na nich swoich pretensji, ale jesteśmy pod wrażeniem zachowania Orlando. Dzięki niemu jedna osoba poczuła się lepiej. Nawet nie jedna, bo i nam zrobiło się trochę lepiej. Bloom tak nas rozczulił, że poczuliśmy, jakby i nas przytulił. Dzięki, Orlando.