W poniedziałek odbyło się ostatnie pożegnanie Stanisława Soyki. W warszawskim Kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy zgromadzili się najbliżsi, przyjaciele, współpracownicy i fani, by oddać hołd muzykowi. Uroczystość miała niezwykle osobisty wymiar. W pewnym momencie wybrzmiały też poruszające słowa.
W trakcie ceremonii pogrzebowej Stanisława Soyki odczytano list żony muzyka. Swoje przemówienie przygotowali także synowie wokalisty. - Teraz rzeczywiście zrozumiałem, jak szybko i nagle mogą odchodzić bliscy i jak ważne jest, żeby ich pilnie i obecnie kochać, zanim odejdą albo zanim odejdę ja. Życie mojego taty tu na ziemi było pieśnią, księgą, która spisana była z jego donośnych czynów. Niemal od samego początku jego pieśń była ważna dla wielu - mogliśmy usłyszeć w trakcie pogrzebu. Najbliżsi zmarłego muzyka nie ukrywali, że życie z nim bywało pełne ciepłych chwil. Opowiedzieli o wspólnie spędzonym czasie. - Wziął on na siebie ciężar popularności ze wszystkimi jej blaskami i cieniami. I tak byliśmy miliony razy dumni z jego koncertów i nagrań. Przede wszystkim z tego, jakim szacunkiem obdarzali go obcy ludzie, ale często też tęsknota za nim rozdzierała nam serca. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu w drodze. Droga dla niego była czymś bardzo dosłownym. Cały czas gdzieś jechał albo leciał, a poza momentami, kiedy spał, a warto wspomnieć, że w pewnym okresie potrafił tak spokojnie spać do godziny 14. I często mu towarzyszyliśmy w tych podróżach - odczytano w trakcie ostatniego pożegnania.
W kolejnym fragmencie bliscy Stanisława Soyki oddali mu hołd, przywołując codzienne chwile, które najbardziej utkwiły im w pamięci. Opisywali wspólne podróże wypełnione rozmowami, słuchaniem audycji radiowych i muzyki wielkich artystów, takich jak Paul Simon, Miles Davis, Eric Clapton czy Bob Dylan. Podkreślili też wyjątkową wartość wspólnego milczenia. - Staszek nie był doskonały. Popełniał błędy, jak każdy, ale miał w sobie uczciwość. Wierzę, że za każdy z tych błędów zapłacił i to często więcej niż musiał (...). I na koniec chcemy powiedzieć: dziękujemy. Dziękujemy ci Staszku. Tato, przyjacielu. Za życie pełne pasji, za miłość, za muzykę, za obecność, za każdą wspólną partię kości, za każdą nocną rozmowę w kuchni, za polecone książki, za wspólne milczenie. Za każdego przytulasa na misia. Za każdy wspólny obiad, za twój uśmiech. Za to, że Staszku byłeś - podsumowali w poruszających słowach. Podczas pogrzebu podkreślono, że Soyka przekazał swoim synom wolność twórczą i odwagę do podążania własną drogą. Na sam koniec przemówił Jan Sojka. - Dla mnie tata był przede wszystkim artystą, był dla mnie ważnym rozmówcą. Miałem w nim kompana do rozmowy o emocjach i tworzeniu, jakiego niełatwo mi znaleźć wśród ludzi, których znam - wyznał syn zmarłego muzyka.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Natalia Siwiec odrobaczyła córkę. Lekarka nie miała dla niej litości
Lawina komentarzy po metamorfozie w programie Rozenek. Reakcje widzów mówią same za siebie
Muniek Staszczyk wyjawił, jaka była przyczyna śmierci Pono. Dowiedział się od Sokoła
Polski aktor nie mógł uwierzyć, co usłyszał od Charlize Theron. "Zamurowało mnie"
Racewicz poruszona "Heweliuszem". Zwróciła się do żony kapitana. "Jak ja dobrze rozumiem"
Doda głęboko poruszona po obejrzeniu "Heweliusza". Padły mocne słowa
Karolak wygadał się dwa tygodnie po aferze. To powiedział Kaczorowskiej i Rogacewiczowi
Poruszający wywiad z żoną Tomasza Jakubiaka. Anastazja nie wytrzymała i zalała się łzami
Niebywałe, kogo Anna Starmach spotkała w Mediolanie. Sama nie mogła w to uwierzyć