Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Księżna Charlene jest nazywana "najsmutniejszą księżną świata". Płakała już na ślubie, później prasa rozpisywała się na temat licznych romansów księcia Alberta. Plotkuje się, że małżonkowie od dawna przechodzą kryzys. Dowodem na to miał być wyjazd księżnej Charlene do RPA, który - delikatnie mówiąc - się przeciągnął. Przez niego nie spędzili razem 10. rocznicy ślubu. Oficjalnie podawano, że księżna nie wróciła przez problemy ze zdrowiem. Teraz jednak żona księcia Alberta przybyła do Monako.
Powrót księżej Charlene do księcia Alberta i dzieci nie umknął uwadze zagranicznej prasy. Rozpisywano się o tym, że 8 listopada księżna wysiadła z prywatnego samolotu męża w Nicei. Na lotnisku czekały na nią dzieci. Sześcioletnie bliźniaki, książę Jacques i księżniczka Gabriella, miały dla mamy bukiet kwiatów. Na lotnisku pojawił się też książę Albert. Później wszyscy wsiedli do helikoptera i odlecieli do Monako. Nie zabrakło też wspólnego rodzinnego zdjęcia. Widać na nim zmęczoną księżną, zadowolone i uśmiechnięte dzieci, a także mniej zadowolonego księcia Alberta.
W komentarzach pod fotografią opublikowaną na Twitterze nie brakuje opinii, że księcia Alberta zdradza nie tylko mimika, ale też jego postawa. Te wskazują, że książę niezbyt cieszy się z powrotu żony i nie wygląda na to, że za nią tęsknił.
Książę wydaje się zimny i zdystansowany, nawet się nie uśmiecha! Co za powitanie!
Ależ to jest teatr. Oboje grają i to nieudolnie.
Jego mowa ciała mówi wszystko - piszą.
Już od dawana spekulowano, że wielomiesięczna separacja może być pokłosiem kryzysu, który przechodziła para. Jednak wedle oficjalnych przekazów księżna przebywała w RPA od maja z powodu infekcji laryngologicznej, która wymagała szeregu operacji korekcyjnych.