W 2018 roku media obiegła informacja o tym, że księżna Mette-Marit zmaga się z samoistnym włóknieniem płuc. To śmiertelna choroba, która powoduje uszkodzenie oraz bliznowacenie tkanki płucnej. Jej objawami są m.in. trudności z oddychaniem, utrata wagi, ból w stawach oraz zmęczenie. W połowie października przekazano, że księżna rozpoczęła natychmiastowe leczenie. "Wcześniejsze doświadczenia pokazały, że leki mogą prowadzić do skutków ubocznych, które mogą mieć konsekwencje dla oficjalnego programu Księżnej Korony" - czytaliśmy w oficjalnym komunikacie. Teraz pojawiły się nowe informacje.
Ostatnio norweski dwór królewski przekazał nowe wieści o stanie zdrowia księżnej Mette-Marit. Okazuje się, że żona księcia Haakona przebywa na zwolnieniu lekarskim. "Ze względu na skutki uboczne leków, które księżna musi przyjmować na przewlekłą chorobę płuc, została wysłana na zwolnienie lekarskie, początkowo na tydzień" - czytamy w oświadczeniu. Jak informują norweskie media, książę Haakon podobno opowiedział o leczeniu żony podczas otwarcia konferencji w hotelu w Oslo. "Wszystko idzie dobrze" - miał wyjawić. Księżna Mette-Marit ma zaplanowane w grafiku dwa spotkania - 31 października oraz 6 listopada. Nie wiadomo jednak, czy pojawi się na nich ze względu na stan zdrowia.
Księżna Mette-Marit z niezwykłą otwartością opowiada o swojej chorobie. Nie ukrywa, że przeżywa gorsze i lepsze momenty. - Nie mogę po prostu myśleć, że wszystko się ułoży. To zależy od tego, jak się czuję. W tej chorobie jest wiele trudnych i bolesnych rzeczy, ale jednocześnie jest coś pięknego, ponieważ odnajdujesz siebie. To okazja, aby żyć trochę wolniej i odkryć, które rzeczy dodają ci energii, a które ją odbierają - wyjawiła jakiś czas temu w wywiadzie norweskiej telewizji NRK. ZOBACZ TEŻ: Przełom w rodzinie królewskiej. Księżna Kate ma plan wobec Harry'ego. Jest jedno "ale"