Mieszkająca w Turynie Marina Łuczenko-Szczęsna opublikowała na swoim Instagramie mem żartujący z tego, że ludzie panicznie reagują na wszystko, co związane jest z Włochami, gdzie koronawirus zbiera największe żniwa zakażeń w Europie. Pudelek postanowił wykorzystać to jako okazję do kolejnego ataku na Marinę, insynuując, że naśmiewa się ona z ludzi mierzących się z trudną obecnie sytuacją. W toku wątpliwej jakości dziennikarskiego śledztwa wspomniana redakcja zapomniała jednak o tym, że rodzina Łuczenko-Szczęsnej sama zmaga się ze skutkami pandemii. Do kwarantanny trafił bowiem mąż Mariny, Wojtek Szczęsny, podobnie jak jego koledzy z drużyny Juventusu.
Sytuację z koronawirusem traktujemy bardzo poważnie od bardzo dawna, tym bardziej, że nasza rodzina jest rozłączona i czekamy na informacje z kwarantanny Wojtka - modlimy się, by mógł do nas zdrowy wrócić jak najszybciej. Był to czyjś mem odnoszący się do niepotrzebnej paniki ludzi, a w tym momencie najważniejszy jest spokój i rozwaga, a przede wszystkim pozostanie w domach - tłumaczy nam Marina.
A co piosenkarka sądzi o publikacji Pudelka?
Szukanie sensacji w tak płytki sposób i przeinaczanie faktów, nakręcając spiralę hejtu na moją rodzinę, jest poniżej poziomu i obciąża sumienia ludzi piszących i zatwierdzających takie newsy - komentuje ostro gwiazda.
My trzymamy kciuki za powrót do zdrowia Wojtka Szczęsnego, a Marinie życzymy dużo spokoju w tym trudnym czasie!
PG