"Jestem osobą, która docenia życie i umie być szczęśliwa" - powiedziała w jednym z niedawnych wywiadów. Dodaje też, że jest przede wszystkim kobietą, a dopiero potem aktorką. Renata Dancewicz karierę budowała na własnych zasadach. Nie przeszkodziło jej nawet wyrzucenie ze szkoły filmowej i fakt, że ówczesny rektor placówki nie widział w niej aktorskiego potencjału. Renata Dancewicz zachwycała w filmach, takich jak "Diabelska edukacja", "Pułkownik Kwiatkowski" czy "Ekstradycja". Nigdy nie bała się prezentować swoich wdzięków na ekranie. Do udziału w rozbieranych scenach zachęciła młodą Renatę matka, a babcia tłumaczyła ją z nich przed księdzem. Ale z kościołem aktorce szybko przestało być po drodze. Dziś deklaruje się jako ateistka, za to chętnie wspiera kobiety w ich walce o równe prawa. Nie boi się wypowiadać na trudne tematy, takie jak aborcja. Ale, jak podkreśla, nie jest wcale kontrowersyjna, a po prostu szczera.
Gdyby ktoś zapytał małą Renatę Dancewicz, kim chce zostać, kiedy dorośnie, prawdopodobnie wcale nie odpowiedziałaby, że aktorką. Urodzona 7 lutego 1969 roku w Lesznie Renata jako nastolatka interesowała się historią starożytną. Ku aktorstwu zwróciła się dopiero wówczas, kiedy zrozumiała, że udział w szkolnych przedstawieniach sprawia jej ogromną przyjemność. Dlatego po ukończeniu liceum postanowiła zdawać do Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Kiedy za pierwszym razem się nie udało, rozpoczęła studia prawnicze. Wówczas Renata Dancewicz utwierdziła się w przekonaniu, że to właśnie aktorstwo jest jej powołaniem. Przy drugim podejściu została przyjęta w poczet studentów łódzkiej filmówki. Ale to nie był koniec trudności.
Renata Dancewicz spędziła na studiach aktorskich jedynie dwa lata. Dlaczego? Ówczesny rektor, Juliusz Machulski, skreślił ją z listy studentów. Aspirująca aktorka naraziła się zbyt luźnym podejściem do obowiązków i częstymi nieobecnościami na zajęciach, dostała też dwie oceny niedostateczne. Ale nie tylko, bo stała się też bohaterką małego skandalu. Jak wspominała aktorka w wywiadzie z Michałem Misiorkiem dla serwisu Plejada.pl, incydent miał miejsce podczas uroczystej inauguracji roku akademickiego.
Rektorzy wszystkich łódzkich uczelni wygłaszali mowy, a przy scenie stały poczty sztandarowe z każdej ze szkół. (...) Ja nienawidzę takich uroczystości - wspominała aktorka, dodając, że jak na złość wybrano ją do pocztu. - No więc wymyśliłam, że razem z przyjaciółką, która została poproszona o to samo, założymy ultrakrótkie miniówy i czarne kozaki do połowy uda. Do tego zrobiłyśmy sobie tapiry na głowie i makijaż w stylu Kleopatry. Jakby tego było jeszcze mało, postanowiłam żuć gumę. I wybuchł skandal. Napisali o nas nawet w jakiejś łódzkiej gazecie. Świętej pamięci Jan Machulski dorwał mnie na korytarzu i powiedział: Gratuluję, stałaś się sławna – chyba o to ci chodziło - opowiadała ze śmiechem Renata Dancewicz.
Ówczesny rektor miał na odchodnym powiedzieć młodej aktorce, że nie widzi w niej potencjału. Ale to właśnie jego słowa stały się impulsem, który kazał Renacie pokazać profesorowi i całemu światu, że jest dokładnie odwrotnie. Dlatego pomimo braku dyplomu zaczęła starać się o role, na początku teatralne. A przełom w karierze był tuż za rogiem.
Renata Dancewicz Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
Renata Dancewicz zaczęła karierę aktorską z przytupem. Wkrótce po debiucie filmowym w "Samowolce" Feliksa Falka (1993) przyszła propozycja roli, która wzbudziła w młodej aktorce mieszane uczucia. Bo udział w "Diabelskiej edukacji" (1995) Janusza Majewskiego wiązał się z rozbieranymi scenami.
Od początku wiedziałam, że tam będzie sporo rozbierania. Na początku odmówiłam. Po jakimś czasie skontaktował się ze mną mój agent i powiedział, że produkcji bardzo zależy, żebym to ja zagrała. Przekonywał mnie, żebym się zgodziła. I ja wtedy zadzwoniłam do mamy, żeby podzielić się z nią moimi wątpliwościami. Na co ona przyznała: "Dziecko, reżyseruje to Majewski, grają tam wybitni aktorzy – Dymna i Kondrat. Nie ma w tym nic złego". No i ostatecznie zdecydowałam się zagrać, z czego dziś się cieszę, bo nakręciliśmy piękny film - wyznała aktorka w wywiadzie dla serwisu Plejada.pl.
Faktem, że nagość wnuczki zobaczą widzowie w całej Polsce, była zatroskana babcia pani Renaty. Głęboko wierząca kobieta poszła nawet za wnuczkę do spowiedzi i zapytała księdza, czy udział w rozbieranych scenach to grzech. Duchowny odpowiedział, że tak, oczywiście. Ale babcia aktorki stanęła wówczas w jej obronie, odpowiadając księdzu słowami: "Ale to jest praca, a nie żadna rozpusta". Praca jeszcze nie raz wymagała od Renaty Dancewicz pokazania nagiego ciała, ale z czasem nie stanowiło to już dla aktorki tak dużego problemu. Co prawda w przypadku "Pułkownika Kwiatkowskiego" rozbieranej sceny w scenariuszu wcale nie było, ale Kazimierz Kutz w trakcie postanowił ją dodać. Jak się okazało, słusznie, bo dziś nazywa się ją legendarną. Chodzi oczywiście o scenę, w której Marek Kondrat, tytułowy Pułkownik, płacze na widok piękna nagiego biustu granej przed Renatę Dancewicz Krysi.
Rok 1995 okazał się niezwykle pomyślny dla Renaty Dancewicz. Za role w filmach takich jak "Tato", "Deborah" i "Pułkownik Kwiatkowski" wyróżniono ją nagrodą dla najlepszej aktorki drugoplanowej na XX Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W późniejszych latach mogliśmy ją oglądać też w produkcjach takich jak "Eukaliptus" (2002), "E=mc²" (2002), "Siedem przystanków na drodze do raju" (2003), "Pamiętasz mnie?" (2007), "33 sceny z życia" (2008), "Prosto z nieba" (2011) czy "Bejbi blues" (2012). Z kolei na małym ekranie Renata Dancewicz od 2003 roku wciela się w rolę prawniczki Weroniki Wilk w serialu "Na wspólnej".
Renata Dancewicz zbudowała karierę wedle swoich pragnień i podobnie żyje, stawiając na niezależność. "Dla mnie najważniejszym słowem jest słowo "nie". Nie można żyć, nie biorąc pod uwagę porażki. Jak człowiek tego nie potrafi, ciągle jest sfrustrowanym i napiętym egzemplarzem, który ciągle aspiruje, nie jest w stanie się "puścić" i przeżywać" - przekonywała aktorka w podcaście "Femi Talk" Agi Kozak. A co z życiem prywatnym aktorki? W 1997 roku na planie filmu "Gniew" Renata Dancewicz poznała młodszego od siebie Rafała Maćkowiaka, wówczas 22-letniego studenta Akademii Teatralnej. Szybko okazało się, że oboje czują do siebie coś więcej niż tylko koleżeńską sympatię. Para wkrótce zamieszkała razem i nie stroniła od blasku fleszy. Związek nie przetrwał jednak próby czasu - najprawdopodobniej kością niezgody okazało się odmienne podejście do aktorstwa. Ona traktowała je jako zawód i źródło zarobku, natomiast dla mężczyzny była to bardziej pasja i powołanie. Rozstanie pary odbyło się jednak pokojowo, z dala od zainteresowania mediów.
Dziś Renata Dancewicz jest związana z Tomaszem Winciorkiem, z którym ma syna Jerzego. Tych dwoje również połączyła pasja, ale nie do aktorstwa, a do brydża. Bo choć nie każdy wie, pani Renata jest wielką pasjonatką tego sportu i wraz z partnerem mają na koncie nawet sukcesy w tej dziedzinie. We wrześniu minionego roku para dotarła do finału Mistrzostw Świata rozgrywanego we Wrocławiu.
Renata Dancewicz nie boi się zabierać też głosu w drażliwych, kontrowersyjnych tematach. Otwarcie krytykuje Kościół Katolicki, mówiąc, że w Boga przestała wierzyć już w wieku 11 lat. Krytykuje nadużycia tej organizacji i jej stosunek do kobiet. Aktorka planuje też dokonanie apostazji, ale narzeka na trudności, które mnoży Kościół.
Myślę o tym od dawna i obiecuję sobie, że w końcu się tym zajmę. Żeby to zrobić, musiałabym pojechać do mojej parafii w Lubinie, a odkąd moi rodzice i brat się stamtąd wyprowadzili, w ogóle tam nie bywam. Może da się to zrobić przez internet? Muszę się tym zainteresować. Choć słyszałam, że księża bardzo to utrudniają - mówiła aktorka w wywiadzie dla Plejady.
Renata Dancewicz deklaruje się jako feministka i na słowach wcale nie kończy, otwarcie angażując się w walkę na rzecz równych praw, w tym prawa do aborcji. I choć na początku nowego millenium wzięła udział w rozbieranej sesji dla "Playboya" podkreśla, że wcale się to z jej poglądami nie kłóci.
Renata Dancewicz wspiera także środowiska LGBTQ+. "Chciałabym mieszkać w państwie, w którym wszyscy byliby jednakowo traktowani. Żeby Polska była państwem nie wyznaniowym, tylko świeckim, bo mamy to zapisane w konstytucji" - powiedziała w jednym z wywiadów.