Jest tajemnicza - od udzielania wywiadów zdecydowanie woli je przeprowadzać. Mówi, że rozmowa to jej żywioł. Ma na swoim koncie tysiące wywiadów - zarówno z polskimi, jak i zagranicznymi gwiazdami. To na nich zbudowała swoją karierę jako autorka pierwszego polskiego telewizyjnego talk-show. "Wieczór z Alicją" w latach 90. przyciągał przed odbiorniki tłumy. I nic dziwnego, bo Alicja Resich-Modlińska rozmawiała w nim z osobistościami takimi jak Michael Caine, Placido Domingo, Umberto Eco, a nawet Anthony Hopkins, który ponoć ją podrywał. Ale choć program okazał się ogromnym sukcesem, niemal z dnia na dzień zniknął z ekranów, a o jego autorce zrobiło się cicho. Dziś wiadomo, że kryzys w karierze zbiegł się z zawirowaniami w życiu prywatnym pani Alicji i kosztował ją wiele zdrowia. Teraz Alicja Resich nadal jest aktywna zawodowo, znalazła też spełnienie w życiu prywatnym i udowadnia, że szczęśliwie zakochaną można być w każdym wieku.
Alicja Maria Resich przyszła na świat 30 stycznia 1965 roku w Krakowie. O jej dzieciństwie wiadomo niewiele, bo dziennikarka zdecydowanie woli zadawać pytania niż na nie odpowiadać. Wyjątek zrobiła jednak w rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Onet Plejada. Wyznała w niej, że jako młoda dziewczyna, za sprawą uduchowionej matki, uczęszczała na spotkania Świadków Jehowy.
Mama była kochana i czuła. Miała genialną pamięć i wiele talentów. Ale poszukiwanie prawdziwej wiary w Boga doprowadzało ją powoli do obsesji. Najpierw bez opamiętania oddana była Kościołowi katolickiemu. Później, dzięki Świadkom Jehowy, przeżyła olśnienie prawdziwej wiary i zaczęła potępiać Kościół. Odrzuciła cały świat, wokół którego do tej pory kręciło się jej życie. Prawiła nam długie kazania, zabierała mnie na spotkania Świadków Jehowy i regularnie opowiadała o końcu świata, czyli Armagedonie, który zaraz nadejdzie! - wspominała dziennikarka.
Alicja Resich nie od początku marzyła o karierze w telewizji. Jako studia wybrała filologię angielską na Uniwersytecie Warszawskim. Świetna znajomość języka już wkrótce miała okazać się bezcenna podczas rozmów z gwiazdami z całego świata. Zanim jednak tak się stało, młoda Alicja doznała olśnienia, oglądając telewizję z rodziną.
Pewnego popołudnia na rodzinnym obiadku zobaczyłam Studio 2: Bożenę Walter, Tadeusza Sznuka i Edwarda Mikołajczyka. To był zupełnie inny świat. Wtedy nastąpiło to kliknięcie: "Ale fajna praca, też bym tak chciała" - wspominała w magazynie "Gala".
Pomysł zaczęła więc wprowadzać w życie. Zaczynała tak jak wielu innych - od samego dołu, parząc kawę bardziej doświadczonym kolegom oraz asystując ówczesnym gwiazdom Woronicza. Ale dzięki otwartości, talentowi i ambicji już wkrótce sama miała trafić na szczyt.
Alicja Resich-Modlińska pracę w mediach na własny rachunek rozpoczęła pod koniec lat 70. od przygotowywania audycji w radiowej Trójce. Dziennikarskiego warsztatu uczyła się od najlepszych. W Programie Trzecim Polskiego Radia współpracowała z Wojciechem Mannem, a w TVP z Janem Kobuszewskim i Janem Kociniakiem, z którymi tworzyła program "Wielokropek". Jednak większość zapamiętała ją przede wszystkim dzięki programowi "Wieczór z Alicją", który od 1994 roku gościł na ekranach telewizorów. I trudno się dziwić, bo nie bez przyczyny do dziś nazywa się go kultowym. Ten pierwszy polski talk-show za każdym razem oglądało wielu widzów - w szczycie popularności aż osiem milionów. Niemal cała Polska pokochała profesjonalizm, charyzmę i cięte poczucie humoru autorki i prowadzącej. Jak powstał program? Alicja Resich uchyliła rąbka tajemnicy w rozmowie z Onetem:
"Wieczór z Alicją" wymyślił dla mnie Maciej Strzembosz, producent telewizyjny. Zaproponował ten format telewizji. To był bardzo odważny pomysł, ale jak widać, udało się (..) To była wielka machina: specjalna redakcja programu, dział dokumentacji, dział zaproszeń. Ze względu na rodzaj tej produkcji panował ścisły podział obowiązków. Wspomagał nas zespół młodych zdolnych, a nad wszystkim czuwało bystre oko Macieja Strzembosza - wspominała Alicja Resich-Modlińska.
"Wieczór z Alicją" bił rekordy popularności, oprócz niego Alicja Resich-Modlińska prowadziła równocześnie program "Bliskie spotkania" - długie, autorskie wywiady z największymi gwiazdami polskiej muzyki i filmu. O jego autorce mówiono, że ma szanse zostać polską Oprah Winfrey, nazywano ją królową polskiej telewizji. Pojawiła się nawet na okładce "Playboya" - wielu kupiło magazyn z przekonaniem, że w środku zobaczą Alicję nagą. Tymczasem czekało ich rozczarowanie - dziennikarka udzieliła magazynowi "jedynie" wywiadu.
Alicja Resich Fot. KAPIF
Pomimo ogromnej popularności, kultowy "Wieczór z Alicją" nagle ku rozczarowaniu widzów zniknął z ekranów. Co takiego się stało? Zdaniem prowadzącej, zawiniła polityka.
TVP to telewizja publiczna, nie komercyjna, gdzie się nie zwraca uwagi na liczbę widzów i sukces danego programu. W telewizji publicznej priorytetem zawsze były polityczne zależności. Okazało się, że nasza produkcja nie podoba się partii, która objęła wtedy władzę. Przyszedł nowy zarząd, który stwierdził, że chce zrobić nowe formaty. W ten sposób zniszczono ten program - tłumaczyła Alicja Resich-Modlińska w rozmowie w Onetem. I dodawała, że bardzo żałuje decyzji władz. - Uważam, że tak naprawdę wtedy byłam dopiero "na początku"... Mogło się to potem wspaniale potoczyć. Na całym świecie w tego typu programy talk-show, gdy mają taką popularność i sympatię wśród widzów, wkłada się wszystkie pieniądze, by je rozwijać. Natomiast tutaj ważniejsze było, że producent tego programu nie był z SLD. Tylko to się liczyło.
Kryzys w karierze zbiegł się w życiu dziennikarki z zawirowaniami w jej życiu prywatnym - w tym samym czasie rozstała się z mężem i ojcem dwójki swoich dzieci, Stanisławem Modlińskim. Wszystko to mocno odbiło się na jej zdrowiu. Nie poddała się jednak, a siły szukała w miłości do dzieci.
Mogłam się załamać, ale tego nie zrobiłam. Jak się ma dzieci, nie można sobie pozwolić na taki stan - wspominała tamten czas Alicja Resich.
Tymczasem w Polsce pojawiły się nowe stacje telewizyjne, w których doceniono talent Alicji Resich-Modlińskiej. W Canal + prowadziła talk-show "Piękny i bestia", a w Polsacie program publicystyczny "Zerwane więzi". Wkrótce potem pojawiło się nowe wyzwanie. W 2001 roku Alicja Resich-Modlińska została pierwszą redaktor naczelną magazynu o gwiazdach "Gala".
Alicja Resich-Modlińska z gościem w programie 'Zerwane Więzi' KRZYSZTOF RAK / Agencja Wyborcza.pl
Ja zawsze coś robiłam pierwsza. Pierwszy talk-show, pierwsze wywiady specjalne, pierwsze wizerunkowe pismo... Tak kiedyś zauważył Tomasz Raczek. Powiedział, że mam duszę pionierki. Może rzeczywiście coś w tym jest... - skwitowała dziennikarka.
Do telewizji powróciła w nowo powstałej stacji TVP Kultura, następnie została szefową "Pytania na śniadanie" w TVP2.
Wróciłam do swoich programów. Wywiady to coś, do czego zawsze dążyłam. Uważam, że rozmowy to właśnie mój gatunek - wyznała Alicja Resich-Modlińska.
Alicja Resich spełnia się dziś nie tylko zawodowo, prowadząc autorskie programy i zajmując się stworzoną wraz z córką, psycholożką Katarzyną Modlińską Fundacją na Rzecz Neuroróżnorodności "A/Typowi". Po latach znalazła też szczęście w życiu prywatnym, choć jak podkreśla - wcale go nie szukała.
Ja nikogo nie szukałam. Po prostu usiadł naprzeciwko mnie przy stole, wśród wielu innych ludzi, a ja poczułam, że siedzę tylko z nim, i to od zawsze. Poczułam jakąś lekkość w plecach. Takie uczucie towarzyszy mi do dzisiejszego dnia, nawet kiedy gram z nim na korcie. Bo Krzysztof to sport. A sport to moja druga natura - wyznała w rozmowie z Onetem dziennikarka.
Wspomniany przez panią Alicję Krzysztof to znany biznesmen, Krzysztof Jordan. Po dziesięciu latach związku, w grudniu 2008 roku, para zdecydowała się na ślub.
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale ja uważam, że można zaryzykować. Dać sobie więcej niż jedną szansę - mówiła wtedy. - Czuję w sobie coraz więcej spokoju. Nigdy nie przypuszczałam, że to takie miłe uczucie. Ale żeby go doświadczać, trzeba się najpierw nieźle napracować - przyznała wkrótce po ślubie dziennikarka.
Alicja Resich przez lata posługiwała się dwuczłonowym nazwiskiem. Niedawno jednak postanowiła to zmienić. Jak podkreśla, zrobiła to m.in. ze względów feministycznych.
Nie przepadam za łączonymi nazwiskami. Uważam je za przejaw patriarchatu i zawłaszczania kobiety. Odkąd pamiętam, denerwowało mnie, że po ślubie kobiety rezygnują ze swojego nazwiska i przybierają inne. Zgodziłam się na połączenia nazwisk automatycznie, aby nie urazić rodziny męża. I tak stałam się Resich-Modlińską. (...) Ja raczej jestem za równouprawnieniem kobiet i mężczyzn oraz prawem do prywatności, samostanowienia, wolności i godności. Staram się wspierać kobiety w każdy dostępny sposób - podkreśla dziennikarka.