Przemoc, alkoholizm, patologia - to dziś ogląda się na YouTubie. Dlaczego? Bo youtuberzy są sprytni. Perfidnie wykorzystują swoją popularność, by zarobić jak najwięcej kasy. Przy tym wszystkim zapominając często o odpowiedzialności za swoje czyny.
Lord Kruszwil - dziś być może już go kojarzycie. W ostatnich tygodniach nie było dnia, aby media nie rozpisywały się na temat kolejnych dram z udziałem youtubera. O co więc się rozchodzi? Historia jest długa, ale dość banalna. Kanał "Lord Kruszwil" utworzył tak naprawdę Łukasz Wawrzyniak, na filmach pełniący rolę Kamerzysty. Do tej pory nie pokazał swojej twarzy, ale nietrudno dociec, o kogo tak naprawdę chodzi. I to właśnie on w dużej mierze odpowiada za sukces kanału, gdyż to właśnie on rolę Lorda Kruszwila zaproponował Markowi Kruszelowi. Zamysł był prosty. Lord miał na filmach żartobliwie parodiować życie nowobogackiego nastolatka. Twierdził, że kąpie się wyłącznie w mleku owczym, zamiast papieru toaletowego używa banknotów, ma osobistego kierowcę, wspominanego już operatora (Kamerzystę) oraz ochroniarza. Przerysowane jak w bajce życie świetnie się oglądało. Kanał rósł w siłę, więc Lord Kruszwil nadal naśmiewał się z bogactwa, ale w pewnym momencie stał się osobą, z której na początku sam drwił. Pomyślicie - sodówka uderzyła mu do głowy? Odpowiedź brzmi - tak. Skończyły się ciekawe pomysły na filmy, więc twórcy poszli na łatwiznę. Patologia - to się "kliknie" zawsze.
Kanał "Lord Kruszwil" liczył sobie 2,7 mln subskrybentów, gdy nagle zniknął z sieci. Jeden z najpopularniejszych youtuberów stracił wszystko, na co pracował. I to na własne życzenie.
Sprawą Lorda Kruszwila zainteresował się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Wtedy ruszyła machina i kto wcześniej nie słyszał o Lordzie, wówczas o nim usłyszał. Co było powodem nagłej interwencji? Zaczęło się od wyznania, czy raczej "oferty pracy".
Jeżeli masz duże cyce, za***istą d*pę, jesteś dobra z ryja, to odzywaj się do mnie na priv, 20 tysięcy czeka. A Ty płacisz w naturze - zapewniał Kruszwil.
Później postanowił ocenić pośladki przypadkowo spotkanych w parku kobiet. Pomagał mu w tym 10-letni chłopiec, którego youtuber zachęcał do tego, by osobiście dotknął intymnych części ciała owych pań. W ten sposób miał wydać sprawiedliwą ocenę.
10-latek, rzekomo brat Kruszwila, nie krępował się. Wykonywał polecenia Lorda i ochoczo przyznawał punkty. Jestem przekonana, że kompletnie nie wiedząc, co tak naprawdę robi. Ale to jeszcze nie koniec kontrowersji z nieletnim w roli głównej. Na kolejnym filmie z jego ust padają takie hasła:
Wyliż mi du*ę!, jesteś pe***em!, możesz mi wylizać p*łę!
Wszystko to skierowane do "służby" Kruszwila. Skandaliczne zachowanie małoletniego i tak bawiło widzów Kruszwila, bo w końcu sam małoletni też bawił się znakomicie. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych postanowił jednak zareagować. Sprawa została zgłoszona na policję.
Zawiadamiamy policję o wykorzystywaniu seksualnym i deprawowaniu dziecka i apelujemy do firmy Google Polska o blokadę kanału, na którym dorośli mężczyźni wykorzystują dzieci - brzmiała treść oświadczenia.
Co wówczas zrobił Lord? Usunął swój kanał i stracił ponad dwa miliony subskrypcji. Pomyślicie, że wykazał skruchę? Nic z tych rzeczy. Oto, jak się tłumaczył na nowym kanale, który wystartował natychmiast po zamknięciu poprzedniego.
Chciałem nagrać śmieszny filmik. To jest robione pod show - mówił w nawiązaniu do filmu, w którym oceniał pośladki dziewczyn.
Serio? Jeśli to miało być zabawne, to nie wyszło nawet w najmniejszym stopniu. Żenada na całego, ale tutaj jest zupełnie inny problem. Kruszwila oglądają przede wszystkim dzieci. On uważa, że jego filmy to żart i satyra. Ale czy wiedzą to jego nieletni fani? Gdy słyszą hasło "pe*ał", to przecież się śmieją. Gdy widzą, jak ich idol maca tyłki kobiet, to może teraz to samo zrobią swoim koleżankom, bo przecież to zabawne i wszystkim się podoba. By zyskać kasę, youtuber może posunąć się bardzo daleko. Odpowiedzialność w tym medium nie istnieje, ale mam nadzieję, że do czasu. YouTube bowiem zna też gorsze przypadki, czyli patostreamerów.
Lord Kruszwil nie jest jeszcze według mnie definicją patologii, ale jej na polskim YouTubie niestety nie brakuje. Prawdziwa przemoc, alkoholizm, narkomania - to wszystko dostępne za darmo. A żeby było tego więcej, wystarczy wpłacić na kontro patostreamera tzw. donejty. Więcej kasy, więcej bicia matki. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Daniel Magical, a właściwie Daniel Zwierzyński, zasłynął na przykład piciem wódki, tak po prostu. Skrajna patologia to jego drugie imię, a mówi się nawet, że był prekursorem patostreamingu w Polsce. Wulgarne libacje alkoholowe, rodzinne awantury z matką i jej konkubentem w rolach głównych i bijatyki - za to płacili jego fani. Najważniejsze, by się działo. Zdrowie ludzkie nie ma tu już najmniejszego znaczenia, choć wielokrotnie bywało zagrożone. Konkubent bił matkę Magicala, a on za jedną taką transmisję zarabiał około 15 tys. złotych. I to także się oglądało. Dobra wiadomość jest taka, że Daniel Magical zaprzestał prowadzania działalności w sieci, bo otrzymał zakaz publikacji jakichkolwiek treści. Powód? Równie druzgocący. Publicznie pochwalił zamordowanie prezydenta Pawła Adamowicza.
Niestety, przeżył - mówił youtuber.
Niech zdycha! - dodawała jego matka.
Na polskim YouTubie był też Gural, jeden z najbardziej popularnych patostreamerów. Jego "twórczość" śledziło ponad 250 tysięcy osób. Było "fajnie" do momentu, aż postawiono mu zarzut pedofilii. Gural bowiem namawiał dziewczynki do rozbierania się przed kamerką internetową. Gdy one odmawiały, ten życzył im gwałtu.
Najsmutniejsze jednak, że lista patostreamerów jest długa. Oni nadal działają i nadal... się oglądają. Co gorsze, zarabiają na skrajnej patologii. Kto z tym walczy? Ponoć YouTube i Rzecznik Praw Obywatelskich, ale jak widać, nieudolnie.
W maju tego roku głośno zrobiło się na temat Austina Jonesa. 26-letni youtuber ze Stanów Zjednoczonych, a w pewnym momencie już nawet celebryta, został skazany na 10 lat więzienia za nakłanianie nieletnich fanek do przesyłania zdjęć, na których są rozebrane oraz za posiadanie dziecięcej pornografii. Prosił dziewczynki, by udowodniły mu, że są jego największymi wielbicielkami, a jako dowód miały przesyłać nagie fotografie. Zatrzymany został w 2017 roku, ale plotki na temat karygodnego wykorzystywania popularności przez youtubera krążyły już od kilku lat. Austin przyznał się do zarzucanych mu czynów i dodał, że w ten sposób przekonał sześć 14-letnich dziewczynek, które przesłały mu materiały o charakterze seksualnym. Jego obrońcy prosili o zmniejszenie kary z 11 lat więzienia, argumentując, że życie Jonesa było naznaczone "przemocą, bólem, stratą i śmiercią" oraz wykorzystywaniem seksualnym. Ostatecznie sąd orzekł 10 lat.
Kolejna "gwiazda" YouTube - Kanghua Ren, znany jako ReSet. W jednym ze swoich filmów wręczył bezdomnemu ciastko Oreo. Miły gest? Nic z tych rzeczy. Obrzydliwy żart! Zamiast kremu w ciastku znajdowała się pasta do zębów. Mężczyzna zwymiotował, a youtuber miał z tego spory ubaw.
Może posunąłem się trochę za daleko, ale spójrzcie na jasną stronę tej sytuacji. Dzięki mnie umył zęby. Nie sądzę, żeby zrobił to chociaż raz, od kiedy stał się biedny - mówił.
I choć Kanghua zarobił na filmie około dwa tysiące euro, to już chwilę później stracił dziesięć razy tyle. Najpierw próbował przekupić poszkodowanego, by się jeszcze ratować przed sprawiedliwością, ale w końcu sprawą zainteresowały się służby. Sąd w Barcelonie orzekł, że "żart" naruszył integralność moralną bezdomnego. Tym samym youtuber usłyszał wyrok 15 miesięcy więzienia. Poszkodowanemu musiał wypłacić odszkodowanie w wysokości 20 tysięcy euro, jego kanał został zamknięty, on otrzymał zakaz publikacji filmów do 2024 roku.
Jednak, jak donosił jeszcze w czerwcu tego roku "The New York Times", youtuber prawdopodobnie za kratki nie trafi. Hiszpańskie prawo umożliwia bowiem zawieszenie wyroku w przypadku osób skazanych na mniej niż dwa lata i wcześniej niekaranych.
Kolejna historia - Logan Paul. Youtuber wybrał się do słynnego w Japonii lasu Aokigahara, tzw. "lasu samobójców". Dziś nie ma już dostępu do statystyk, które mówią ile osób rocznie odbiera sobie tam życie, aczkolwiek szacuje się, że liczba ta sięga nawet 200. Logan w lesie postanowił rozbić obóz i ubrany w kolorową czapkę z bohaterem bajki Toy Story przechadzał się po lesie wraz z przyjaciółmi. Humory dopisywały im do czasu. W pewnym momencie natknęli się na wiszące zwłoki samobójcy. Logan Paul podszedł do martwego mężczyzny i nie zaprzestał nagrywania.
Hej, żyjesz? Jesteś z nami? - zwracał się do zwłok.
Spora część jego widzów potraktowała ten prank jako przesadę. Logan Paul tracił subskrypcje, a później się tłumaczył. Trochę za późno.
Nie chciałem, przepraszam.
Wpływ youtuberów na nasze życie jest ogromny, choć nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Nie mówię tutaj o reklamach, które wylewają się z każdego filmu. Mówię o zachowaniach, które są promowane. Te przedstawione w powyższym tekście są karygodne, aczkolwiek mało kiedy ta kara rzeczywiście jest nakładana. Powód? Być może fakt, że wielu z nas traktuje oglądanie patostremerów jako dobrą zabawę, może nawet serial komediowy. Ale pomyślcie, że tak naprawdę to są ludzkie dramaty, często niewyreżyserowane w żaden sposób. Bo chociaż Lord Kruszwil twierdzi, że to, co pokazuje na filmach, to wyłącznie gra aktorska, to skąd my mamy mieć taką pewność? Oczywiście, różnica między niemoralnym zachowaniem Lorda, a patologicznym niegdyś Magicalem, jest druzgocąca, to jednak oboje wzorami do naśladowania nie są. Tym samym tylko marnują pozytywne aspekty swojej popularności, czyli ogromne zasięgi YouTube'a.
Aby móc je sobie wyobrazić, najlepiej będzie posłużyć się przykładem Gimpera. Patostreamerem nie jest, ale idealnie przedstawia, kim w dzisiejszych czasach jest youtuber. Tomasz Działowy wystąpił w ostatniej edycji "Tańca z Gwiazdami". Tańczyć nie potrafił, ale jednak do finału się dostał. Zadecydowali o tym widzowie, a on bardzo zachęcał ich do głosowania. Jak wyślą SMS-a, to on odblokuje ich na swojej grupie albo zrobi diss na jurorach. Wszyscy więc jego fani SMS-y wysyłali. I myślę, że udział Gimpera w "TzG" pozwolił nam zrozumieć, czym jest YouTube, jak duży wpływ ma na ludzi, i jak ogromne zasięgi gromadzi.
Czy YouTube może konkurować z telewizją? Gdyby grupą docelową były dzieci, na pewno. To teraz wyobraźmy sobie, że ta wspomniana patologia pokazywana jest w śniadaniówce, a potem zamiast bajki. Nie do pomyślenia, ale jest popyt, jest podaż. Co zrobić, by to zmienić? Pójdźmy po rozum do głowy, a potem znajdźmy sobie inną rozrywkę.
Daria Hadzicka