"Forbes": Rihanna debiutuje na liście milionerek, które same doszły do fortuny. To nie na piosenkach zarabia najwięcej

Rihanna ma 32 lata, wielki talent muzyczny i - jak się okazuje - wcale nie mniejszą smykałkę do biznesu. Jak Barbadoska w kilka lat wyprzedziła na liście "Forbesa" takie ikony jak Madonna czy Celine Dion? Sekret tkwi w wyczuciu rynku. I zaufaniu fanów.

"Forbes" ogłosił coroczny ranking "self-made" milionerek (czyli kobiet, które same dorobiły się majątku). Największą wygraną jest w tym roku Diane Hendricks - bizneswoman, która m.in. na produkcji dachów i okien dorobiła się majątku szacowanego na osiem miliardów dolarów. Pierwsza "show-biznesowa" postać na liście to Oprah Winfrey (9. miejsce), której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Na miejscu 24. mamy Kim Kardashian-West, na 29. jej siostrę Kylie Jenner. Tu można mieć lekkie wątpliwości, bo w przypadku Kardashianek trudno mówić o tym, że zaczynały od zera - pochodzą z bardzo bogatej rodziny, więc pierwszy milion dostały pewnie jako kieszonkowe na wycieczkę szkolną. Ale nie o tym tu mowa. Obie większość przychodów otrzymują dzięki swoim firmom kosmetycznym, co łączy je z debiutującą na 33. miejscu Rihanną. Bo hity hitami, ale to marka Fenty przynosi Barbadosce gros dochodów. A o sukcesach finansowych artystki pisaliśmy już rok temu.

Zobacz wideo

Work, work, work

Rihanna z majątkiem szacowanym na 600 milionów dolarów wyprzedziła Madonnę (550 mln), Celine Dion (455 mln) czy Donnę Karan (450 mln). To jej debiut na liście milionerek, ale nie zapominajmy, że rok temu Forbes ogłosił ją najbogatszą kobietą w świecie muzyki. W tamtym zestawieniu króluje Jay-Z, który podobnie jak jego podopieczna (w końcu to on "odkrył" Riri) od lat rozwija różne firmy i nie ogranicza się jedynie do działalności muzycznej.

Hity hitami (tych Rihannie nie brakuje, a każdy kolejny singiel podbija listy przebojów), ale to kosmetyki piosenkarki zarobiły dla niej miliony. Barbadoska jest przepiękną kobietą, lubi eksperymentować z makijażem i modą, od lat uchodzi za ikonę stylu. W czasie licznych współprac marek kosmetycznych z gwiazdami (palety cieni, kremy, szminki), Rihanna uznała, że bez sensu jest dawać swój wizerunek koncernowi, który może na nim zarobić miliony. Lepiej zarobić te miliony dla siebie. I tak powstała "Fenty Beauty" - marka, która uchodzi za kultową nie tylko wśród jej fanów, ale też wielbicielek makijaży. Kosmetyki są świetnej jakości i dość drogie, ale ceny nie są zaporowe (np. cena podkładu to 149 zł), a z półek Sephory znikają jak świeże bułeczki.

Rihanna idealnie wyczuła rynek. Postawiła na rozświetlacze, które są obecnie najmocniejszym makijażowym trendem. Pierwsze produkty prezentowała oczywiście na sobie - w krótkich filmikach pokazywała, jak szybko i sprawnie można się nimi pomalować. Efekt był doskonały, gama kolorów tak szeroka, że coś dla siebie mogły znaleźć zarówno dziewczyny o alabastrowej cerze, jak i te czarnoskóre, a jakość na tyle dobra, że nikomu nie przeszkadzała cena.

Marka Fenty Beauty dwa lata po założeniu była warta 3 mld dol. Rihanna współpracowała w tym czasie ze słynnym francuskim koncernem LVMH, który od lat zrzesza najsłynniejsze marki luksusowe. Pod opieką LVMH znajdują się takie legendy jak dom mody Christian Dior, a od roku również odzieżowa firma Riri, czyli po prostu Fenty. I nie jest to byle jaka ciekawostka, bo do LVMH wcale nie jest łatwo się dostać. Fenty to pierwsza nowa firma, która weszła pod ich skrzydła od 30 lat (wtedy udało się to Christianowi Lacroix), a do tego pierwsza w historii założona przez czarnoskórą kobietę. 

Fani stoją w kolejce po kolekcje RihannyFani stoją w kolejce po kolekcje Rihanny SplashNews.com / SplashNews.com/East News

Rihanna projektuje też bieliznę. Tu również stawia na różnorodność i dba o to, by coś dla siebie znalazły kobiety wszelkich rozmiarów i typów urody. Pełniła też funkcję dyrektor kreatywnej Pumy. No i jest bohaterką powiedzenia, że "coś jest obciachowe, dopóki nie założy tego Rihanna", bo jej modowy instynkt sprawia, że zawsze jest o krok do przodu.

Shine bright like a diamond

Oczywiście niewiele by wyszło ze smykałki Rihanny do interesów, gdyby nie stojący za nią fani. To oni sprawili, że rekordów pobrań w serwisie Spotify, sprzedaży płyt czy wyświetleń klipów na YouTube jej nie brakuje. I właściwie Riri mogłaby na tym poprzestać, ale ona od wielu lat angażuje się bardzo aktywnie w kwestie edukacji dzieci, zwłaszcza tych pochodzących z biedniejszych krajów. W 2017 roku na Twitterze zwróciła się wprost do przywódców państw, wywołując ich z imion i nazwisk. 

Dzień dobry, Emmanuellu Macronie, czy Francja zobowiąże się do finansowania edukacji? 

RihannaRihanna Twitter.com/Rihanna

Odezwa zaowocowała spotkaniem Macrona i Rihanny. Piosenkarka angażowała się też we wspólny projekt z księciem Harrym - razem, przed fotoreporterami poddali się testom na HIV, by propagować badania. W 2017 roku otrzymała prestiżową nagrodę Harvard University's Humanitarian of the Year 2017. Fundacja Uniwersytetu Harvarda nagrodziła Rihannę za zaangażowanie w działalność na rzecz poprawy sytuacji dzieci w ubogich krajach. Jej przemowa była taka jak ona: spontaniczna, wesoła, ale też pełna mocnych słów i poruszająca.

embed
Tak więc dostałam się na Harvard! Nigdy nie sądziłam, że będę mogła to powiedzieć kiedykolwiek w swoim życiu, ale to miłe uczucie - zaczęła z łobuzerskim uśmiechem. - Wszyscy jesteśmy ludźmi. Wszyscy pragniemy szansy, szansy na życie, szansy na edukację, szansy na przyszłość. 

Artystka wspomniała, że już jako 5-latka chciała pomagać innym. I nie są to puste słowa, bo w realną pomoc zaangażowała się w wieku 17 lat. W czasie kiedy odnosiła pierwsze sukcesy, pracowała w organizacjach dobroczynnych zajmujących się śmiertelnie chorymi osobami.

Myślałam sobie: "Ciekawe, jak wiele 25-centówek mogę zaoszczędzić, by uratować wszystkie dzieci w Afryce". Mówiłam do siebie: "Kiedy dorosnę i stanę się bogata, będę ratować dzieci na całym świecie". Nie wiedziałam tylko, że będę w stanie to robić, kiedy byłam nastolatką.

Good girl gone bad

Pięknych i utalentowanych dziewczyn w show-biznesie są tysiące. Sama egzotyczna uroda i intuicja do hitów oraz szczęście do producentów to za mało, by w ciągu trzech lat (a tyle zajęło to Rihannie) stać się gwiazdą numer jeden, a potem nie tylko utrzymać się na tym poziomie, ale pokonywać kolejne granice.

Za Riri, a właściwie Robyn Fenty, stoi też historia. Wychowywana przez matkę (ojciec odszedł, kiedy Rihanna miała 14 lat, wcześniej rodzinę naznaczyło jego uzależnienie od alkoholu), w rodzinie, której się nie przelewało, szybko zrozumiała, że chce wyrwać się do lepszego świata. Wygrywała szkolne konkursy piękności, ale też talentów, śpiewała dla turystów w ekskluzywnych hotelach.

Na początku kariery była właściwie gwiazdką pop jakich wiele. Wszystko zmieniły wydarzenia z nocy 8 lutego 2009 roku, kiedy to piosenkarka została pobita przez ówczesnego chłopaka, Chrisa Browna. Następnego dnia odwołała występ na gali Grammy Awards, a świat obiegły zdjęcia jej posiniaczonej twarzy. Po tym wydarzeniu powróciła do show-biznesu inna. Zaczęła tworzyć "ostrzejszą" muzykę, bezpowrotnie zrezygnowała z wizerunku ślicznej dziewczyny, zrobiła kilka tatuaży i stała się silniejszą i "mocniejszą" wersją wcześniejszej siebie.

embed

Dziś też zdecydowanie różni się od takich gwiazd jak np. Beyonce. Riri jest przede wszystkim bardzo naturalna, daleko jej do wizerunku perfekcyjnej gwiazdy. Jednego dnia siedzi w pierwszym rzędzie na pokazie mody, a drugiego, z przyjaciółmi i kieliszkiem wina w ręce, chodzi po mieście ubrana w dresy. Nie przeszkadza jej to, że ostatnio przybrała na wadze, na instagramowe relacje wrzuca filmiki, na których pali trawkę na Barbadosie, jej najbliżsi to nadal mama i przyjaciele, z którymi trzyma się od lat.

 

Jest blisko ze swoimi fanami - ma dla nich czas, zazwyczaj wychodzi przed hotel, by zrobić sobie z nimi zdjęcia. Na koncertach potrafi dać z siebie 200 proc., ale też kilka razy zdarzyło się jej pojawić zupełnie "zjaranej", zaśpiewać kilka piosenek i zejść ze sceny (polscy fani do tej pory pamiętają jej rozczarowujący występ na Openerze w 2013 roku).

Riri wydaje się być normalna. Chroni swoje życie prywatne, od czasu związku z Chrisem Brownem z nikim nie spotykała się długo, choć romansów na jej koncie sporo. Po skończeniu 30 lat stwierdziła, że ma dość facetów i skupia się na swoim zdrowiu. Po trzech latach rozpadł się jej ostatni związek z Hassanem Jameleem, pochodzącym z Arabii Saudyjskiej miliarderem, do którego rodziny należy m.in. marka Toyota. Piosenkarka tak chroniła związek, że przez tę parę lat paparazzi zrobili parze jedynie parę zdjęć.

Jestem pewna, że te 600 mln, firmy, hity i akcje charytatywne to dopiero początek, a Rihanna nie pokazała jeszcze nawet połowy tego, co trzyma w zanadrzu. Ta kobieta ma nie tylko talent, ale co jeszcze ważniejsze charyzmę i moc. Go, girl!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.