Jennifer Garner najpiękniejszą kobietą na świecie. Za co ta nagroda? Tylko za urodę na pewno nie. Magazyn "People" kieruje się inną zasadą

Magazyn "People" co roku wybiera najpiękniejszą kobietę. Nie jest to pierwsze lepsze wyróżnienie - uchodzi za prestiżowe, a znalezienie się na okładce jako "most beautiful woman" to nagroda, którą gwiazdy chętnie się chwalą. Od dawna nie ma to już nic wspólnego z konkursami piękności w starym, (nie)dobrym stylu.

Mamy rok 2019, a porównywanie kobiet pod względem długości nóg, wielkości piersi i symetrii rysów twarzy na szczęście powoli odchodzi do lamusa. Konkursy piękności nie wzbudzają już w nas wielkich emocji. Wśród gwiazd muzyki, filmu czy nawet modelingu nie brakuje osób odbiegających od "standardów". Ale tytuł "najpiękniejszej kobiety świata" przyznawany przez magazyn "People" ma się świetnie. Bo nie tylko o to, co górnolotnie nazywamy pięknem zewnętrznym w nim chodzi.

Jennifer Garner najpiękniejszą kobietą 2019

Wybór Jennifer może zaskakiwać. Owszem, to śliczna kobieta, ale lat ma "już" 47, w jej dorobku na próżno szukać ról w kinowych hitach, daleko jej też do "atrakcyjnego" stylu a la Jennifer Lopez. Większość zdjęć, na których obecnie możemy podziwiać Garner, to te robione przez paparazzi. Nie upija się na nich w modnych klubach ani nie randkuje z przystojnymi brunetami. Zazwyczaj bez makijażu odprowadza dzieci do szkoły albo w dresach odwozi byłego już męża, Bena Afflecka, na kolejny odwyk. Nagroda za cierpliwość? Ta bez wątpienia należałaby się Jennifer, która nie ukrywa, że realizuje się przede wszystkim jako matka, a o trzeźwość niewiernego eks-małżonka walczy właśnie dla dobra ich dzieci.

To bez wątpienia piękny przykład.

Jestem zaskoczona, a zaakceptowanie tego tytułu zajęło mi chwilę - powiedziała Jennifer. - Na piękno patrzę całościowo, czuję się bardziej szczęśliwa, kiedy rzadziej patrzę w lustro.
 

"People" podkreślił, że nagroda jest przyznana nie tylko za urodę i filmowe role, ale też działalność charytatywną - Garner od lat współtworzy ekologiczną żywność dla niemowląt, angażuje się też w działalność na rzecz wczesnej edukacji dzieci. Może trochę nie pasować do "wzoru" współczesnej kobiety. Dobrowolnie ograniczyła swoją karierę i poświęciła się rodzinie, dla byłego męża robi zdecydowanie więcej niż powinna, a jej ofiarność może aż kłuć po oczach. Bo ile z nas pomagałoby eks-partnerowi, który zdradzał nas z nianią dzieci na oczach całego świata? Garner to taka cicha bohaterka, a "People" lubi znane mamy Hollywood.

Kogo "People" nagradzał wcześniej?

Na początku, czyli w latach 90., wybierane były faktycznie największe ówcześnie gwiazdy. Często takie, które określa się mianem seksbomby. 1990 - Michelle Pfeiffer, czy 1993 - Cindy Crawford. A teraz przeskoczmy do 2017, kiedy to na okładce znalazła się Julia Roberts.

Julia RobertsJulia Roberts Jen Lowery / SplashNews.com / %Jen Lowery / SplashNews.com/East News

"Jak to robi, że wciąż jest młoda" pytał podpis pod zdjęciem, a z okładki uśmiechała się 49-letnia Roberts w szarym swetrze. W wywiadzie Julia opowiadała o szczęśliwym małżeństwie, wychowywaniu dzieci, o tym, że myśli, że najlepsze dopiero przed nią. Nie są to jakieś przełomowe rozmowy, ale jest już fajny przekaz. Okładka najpiękniejszej kobiety nie musi wyglądać jak ta z "Cosmopolitana", życie najpiękniejszej kobiety zasadniczo (czyli poza sumą na koncie) nie musi różnić się mocno od naszego.

W 2018 najpiękniejszą kobietą została Pink. O ile Julia Roberts to piękność, która tytuły zbierała od czasów liceum, Pink nigdy nie była i nie próbowała być "klasycznie" piękna. Sama przyznała, że przez lata mimo starań jej agentów, nie "dopuszczono" jej na okładkę "Cosmopolitana", który kreuje obraz seksownej, szczupłej (i zawsze mocno poprawionej przez grafików) kobiety. 

PinkPink People Magazine

Artystka na okładce pozowała z dwójką dzieci, w wywiadzie opowiadała o tym, jak stara się je wychować na silnych i świadomych swoich cech dorosłych. Bo taka jest dziś Pink - popowo-rockowa wokalistka zawsze była nieco "inna", nie starała się upodabniać do zdobywających szczyty Britney Spears czy Christiny Aguilery. Była niepokorna, mało kobieca, od dziecka sprawiała kłopoty wychowawcze rodzicom. Jako jedna z niewielu gwiazd z lat 2000 wciąż utrzymuje się może nie na szczycie, ale blisko niego, głośno mówi o tym, że nie zamierza się odchudzać, by podporządkować się kanonom, które uważa za głupie. Mocno też angażuje się w działalność PETY. Jednym słowem - dobry wzór.

Nie bierzcie życia zbyt poważnie - mówiła Pink w wywiadzie.

I to chyba dobre podsumowanie tego tytułu. Nie bierzmy słowa "najpiękniejsza" zbyt poważnie. To nie musi być posągowa Charlize Theron czy aż nierealna Angelina Jolie. Nie musi być nawet ktoś, kto dokonuje cudów w jakiejś dziedzinie czy poświęca się bez reszty działalności charytatywnej. Na szczęście uroda już dawno "wyluzowała".

Justyna Michalska

 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.