Poznali się w jednym z warszawskich teatrów. "Zamiast na próbę etiudy poszłam z koleżanką ze szkoły teatralnej na przedstawienie. I tam spotkałam mamę Mirka (...) Wtedy w teatrze powiedziała mi: Joasiu, wszyscy ci kibicujemy, trzymamy za ciebie kciuki. To jest mój syn, już dziesięć lat mieszka w Polsce, we wszystkim ci pomoże" - mówiła swego czasu Joanna Moro w wywiadzie dla "Gali". Po spektaklu Szpilewski odwiózł aktorkę do domu. Miesiąc później zdecydował się do niej zadzwonić. Niestety, rozmowa nie przebiegła po jego myśli.
Pierwsza rozmowa z Moro nie zakończyła się zbyt dobrze. Aktorka odrzuciła zaloty Szpilewskiego. "Nie mogłam się wtedy spotykać" - mówiła w tym samym wywiadzie. Mężczyzna nie zamierzał się jednak poddawać. Postanowił chwilę odczekać i ponownie spróbować swoich sił. "Drugi raz Mirek zadzwonił po trzech miesiącach. Poszliśmy z jego znajomymi na koncert Stinga. Potem zaprosił nas do mieszkania na herbatkę. I tak zaczęła się nasza historia" - opowiadała Moro. W 2008 roku para stanęła na ślubnym kobiercu. Od tego czasu tworzą naprawdę zgrany duet. "On jest ziemią, a ja ogniem. Ja chciałabym stale próbować nowych rzeczy, takich jak skok ze spadochronem czy lot balonem. Lubię smak adrenaliny. A Mirosław mnie uspokaja i daje mi poczucie bezpieczeństwa" - zdradziła w rozmowie z "Świat&Ludzie". PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Joanna Moro w ogniu krytyki. Poszło o śmiałe zdjęcia spod prysznica. "Są pewne granice"
11 lat różnicy nie jest szczególnym problemem dla 40-letniej Joanny Moro. Aktorka w wielu wywiadach podkreślała, że nie liczby są najważniejsze w związku. "Najważniejsze, że jest nam ze sobą dobrze. Jestem bardzo tolerancyjna, bo z tolerancją znacznie łatwiej się żyje. Poza tym wierzę w miłość do grobowej deski, bo czemu miałabym tego nie robić. Ale nie chcę też zapeszać" - dodała w tym samym wywiadzie. A wy jakie macie podejście do tak dużej różnicy wieku? Dajcie znać w sondzie na końcu artykułu.