Musiałowski o mobbingu w łódzkiej filmówce. "Gdy go opluła..."

Maciej Musiałowski w najnowszym wywiadzie podzielił się przykrymi doświadczeniami z czasów szkoły filmowej. Wspomniał o mobbingu, którego mieli doświadczać jego koledzy. Sam wielokrotnie protestował.

Maciej Musiałowski w rozmowie z Joanną Przetakiewicz opowiedział o swoich aktorskich początkach, ale także o przykrych doświadczeniach z okresu nauki w Szkole Filmowej w Łodzi. Wspomniał o mobbingu ze strony wykładowczyni. 

Zobacz wideo Wojciechowska o trudnych sytuacjach w programie. "Trafialiśmy do więzień"

Musiałowski o mobbingu w łódzkiej filmówce: Wstawałem niemal z palpitacją serca

Maciej Musiałowski miał wiele zapału do nauki, gdy zdecydował się na studia w Łodzi. Szybko jednak okazało się, że rzeczywistość nie jest tak kolorowa. Aktorowi trudno było łączyć zawodowe zlecenia z weekendowymi zajęciami, dlatego nie pojawiał się na wszystkich wykładach. Podkreślił, że pojedynczy wykładowcy pozwalali sobie również na niewłaściwe zachowania. - Cieszyłem się, że jestem częścią tej szkoły, ale też zacząłem dostrzegać złe rzeczy, które się tam działy. Ostatnio czytałem swoje dzienniki z tamtego okresu i byłem przerażony. Pamiętam, że miałem jakieś takie poczucie głębokie, że nie mogę się zgodzić na to, co widzę. Na przykład na sytuację, w której ktoś upokarza mojego kolegę. Widziałem te przerażone miny moich znajomych z roku. Tam działy się naprawdę patologiczne rzeczy. I sam po prostu nie wytrzymywałem. Wstawałem niemal z palpitacją serca i mówiłem wyraźne stop. Oczywiście ryzykując wydaleniem ze szkoły. Często mówiłem "dosyć"; mówiłem, że coś jest niedopuszczalne, że ten mobbing jest za gruby - powiedział Musiałowski w podcaście "Życie od nowa". 

PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Węgorzewska odpiera zarzuty o mobbing. Ależ słowa. "Opera pracuje w święta, piątki i niedziele"

Maciej Musiałowski zaprotestował. "Opluła mojego kolegę na naszych oczach"

Musiałowski w rozmowie z Joanną Przetakiewicz przywołał także jedną sytuację, po której nie mógł nie zaprotestować. Okazuje się, że jedna z wykładowczyń miała opluć kolegę aktora podczas zajęć. - Jedna pani profesor, która jest wykluczona już z zawodu, opluła mojego kolegę na naszych oczach. Powiedziałem wtedy "enough" i zawsze w takich sytuacjach byłem zawieszany, ale kiedy dowiadywała się o tym reszta szkoły filmowej, no to natychmiast ruszał proces czyszczenia tej sytuacji. Ja na szczęście miałem w sobie świadomość, że bez względu na to, czy skończę tę szkołę, to i tak będę zajmował się aktorstwem. Ale i tak nie chciałem sobie pozwolić, żeby złamać mi kręgosłup na tyle, żebym widział, że ktoś upokarza kogoś, a my się na to po cichu godzimy - podkreślił Musiałowski. 

Więcej o: