Tomasz Komenda dopiero od 2018 roku mógł cieszyć się wolnością. Został niesłusznie skazany na 25 lat więzienia, z czego za kratkami spędził 18. Pobyt w takim środowisku pozostawił po sobie traumy, których nie wymazało zadośćuczynienie rzędu 13 mln zł. Komenda zmarł wskutek choroby nowotworowej, mając 47 lat. W skromnej uroczystości ostatniego pożegnania nie zabrakło jego rodziny i przyjaciół, którzy po dziś dzień dbają o grób mężczyzny.
"Fakt" odwiedził miejsce pochówku Tomasza Komendy we Wrocławiu. Nie ma w tym miejscu kamiennego nagrobka lub pomnika, ale bliscy mężczyzny zadbali za to o kwiaty oraz oryginalne znicze na specjalne zamówienie. To właśnie na nich widnieje wizerunek zmarłego. Znicze są przeźroczyste z białymi elementami. Na wierzchu mają serce, a z jednej strony czarno-białe zdjęcie Tomasza Komendy z dopiskiem "Kochany Tomko". Wielu na pewno sądzi, że to bardzo piękny gest.
Teresa Klemańska nie ukrywa, że ma ogromny żal po stracie syna. Wyznała w "Dużym Formacie", że przed śmiercią Komendy widziała go zaledwie trzy razy i to w ciągu trzech ostatnich lat. - Najpierw system Tomka zniewolił, a później własna rodzina. Teraz widzę, że to odsuwanie go ode mnie, od całej rodziny Klemańskich, zaczęło się niedługo po jego wyjściu z więzienia - wspominała Klemańska. Zaznaczyła, że rzekomo nigdy nie była skłócona z synem. - Jakby nawet powiedział, że mnie nienawidzi, byłoby lżej - wyznała. - Najgorzej tak bez słowa. Nie mówię, że ja jestem wspaniała mama, bez skaz, nie, nie, możliwe, że coś zrobiłam źle. Tylko można było powiedzieć, co źle robię - przekazała następnie. Nie rozumie kwestii związanej z majątkiem zmarłego syna. - Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta. Pojąć tego nie mogę - powiedziała. Wciąż walczy w sprawie testamentu. Niestety sąd odrzucił jej wniosek dotyczący obecności podczas odczytania. - Muszę poznać treść testamentu. Nie wierzę, że Tomek nie zwrócił się do mnie, nie zwrócił się do braci, żadnego słowa nam nie zostawił. Ja nie chcę żadnych pieniędzy, nie chcę nic. Tylko chciałabym się z nim pożegnać - dodała Klemańska.