Jolanta Kwaśniewska obecnie promuje książkę "Pierwsza dama", która jest zapisem osobistej rozmowy żony byłego prezydenta z Emilią Padoł. Ta pozycja stała się tematem wizyty byłej pierwszej damy u Marcina Prokopa i Doroty Wellman. Z ust Kwaśniewskiej padło kilka ciekawostek dotyczących prezydenckiej rzeczywistości. Jesteście ciekawi?
Jolanta Kwaśniewska wyznała, że gdy jej mąż został prezydentem, proponowano im kilka lokacji, w których mogli zamieszkać. Uznali jednak, że przeprowadzka do Pałacu Prezydenckiego będzie dla wszystkich najwygodniejsza. Była pierwsza dama nie ukrywa jednak, że ta sytuacja przeszła jej oczekiwania. Nie spodziewała się, z czym będzie wiązać się przeprowadzka do takiego miejsca. - Pałac to ogromna przestrzeń, (...} ale na pewno nie ma tam takiej przytulności. Jak weszliśmy po raz pierwszy w 1995 roku do Pałacu Prezydenckiego to przeraziły mnie te niesamowite gabaryty. Parter, gdzie odbywały się spotkania byt urządzony po "pałacowemu". Brakowało nam różnych bibelotów, tego wszystkiego, co w późniejszych latach widziałam w miejscach, które miały gigantyczną tradycję - opowiadała Kwaśniewska.
Żona Aleksandra Kwaśniewskiego nazwała wystrój Pałacu "delikatną ascezą". Wspomniała także, która część w budynku miała dla niej największe znaczenie. Chodzi mianowicie o czwarte piętro. - Postanowiliśmy, że to będzie nasze mieszkanie - wyjaśniła. Urządziła je tylko częściowo, ponieważ nie było potrzeby zajmowania większej przestrzeni ze względu na trzyosobową rodzinę. Jolanta Kwaśniewska stworzyła tam między innymi "pokój telewizyjny".
Była pierwsza dama zgadza się z powyższym porównaniem. Odczuła je szczególnie w sferze towarzyskiej. - Przez dziesięć lat nie zdarzyło mi się powiedzieć "okej, wychodzę z koleżankami". Jednak to było takie ograniczenie "ludzie patrzą" - wyznała Kwaśniewska. Zdarzyło się jej jednak wymknąć spod czujnego wzroku ochroniarzy w celu swobodnego skorzystania z usług kosmetyczki. - Chłopakom z ochrony powiedziałam, że na dzisiaj koniec, że mogą wracać do domów. I pomyślałam sobie, że pójdę do kosmetyczki, bo dlaczego miałabym iść z chłopakami tam, gdzie będę bez makijażu z zaczerwienioną twarzą po zabiegach. W związku z tym cichusieńko wzięłam dla mojej przyjaciółki Małgosi koszyczek z kwiatami i bocznym wyjściem od strony kościoła wyszłam, żeby pójść do jej gabinetu kosmetycznego - mówiła Onetowi.