Jolanta Kwaśniewska miała ksywkę wśród ochrony. Raz próbowała przechytrzyć służby

Jolanta Kwaśniewska wraca do czasów, gdy mieszkała w Pałacu Prezydenckim. Narzeka, że nie mogła go opuszczać w samotności. Kiedyś w związku z tym uknuła intrygę.

Jolanta Kwaśniewska udziela obecnie wielu wywiadów w związku z promocją książki "Pierwsza dama". W jednym z nich opowiedziała o uciążliwej codzienności z czasów mieszkania w Pałacu Prezydenckim. Dowiedzieliśmy się, że pod żadnym pozorem nie mogła wyjść sama na miasto bez ochrony BOR-u. Poinformowała też, jak była przez nich nazywana i odniosła się do pewnej sytuacji, gdy myślała, że wszystkich przechytrzy. Stwierdziła wtedy, że zafunduje sobie samotną wizytę do zaprzyjaźnionej kosmetyczki. 

Jolanta Kwaśniewska nie przechytrzyła ochroniarzy. Tak ją nazywali

Pracownicy BOR-u okazali się od niej sprytniejsi. Od razu wyczuli, że coś jest nie tak, bo na co dzień żona prezydenta nie zwalniała ich ze służby o wczesnej porze. - Chłopakom z ochrony powiedziałam, że na dzisiaj koniec, że mogą wracać do domów. I pomyślałam sobie, że pójdę do kosmetyczki, bo dlaczego miałabym iść z chłopakami tam, gdzie będę bez makijażu z zaczerwienioną twarzą po zabiegach. W związku z tym cichusieńko wzięłam dla mojej przyjaciółki Małgosi koszyczek z kwiatami i bocznym wyjściem od strony kościoła wyszłam, żeby pójść do jej gabinetu kosmetycznego - opowiadała Jolanta Kwaśniewska w rozmowie z Onetem. Plan ten jednak został udaremniony. Pierwsza dama zdradziła też, jak nazywała ją ochrona. - I w tym momencie zaczyna się akcja pod tytułem "02 wychodzi" - dodała. Co więcej, okazuje się, że Aleksandra Kwaśniewskiego - jako głowę państwa - określano z kolei mianem "01".

Zobacz wideo Pierwsza dama zaskakuje stylizacją

Pierwsza dama wymsknęła się ochroniarzom tylko na wakacjach

Ochroniarze postawili sprawę jasno. Pierwsza dama mogła oczywiście pojechać do kosmetyczki, kiedy tylko chciała, ale z nimi. - Nagle pojawiają się samochody i koniec. Panowie mi uświadomili, że nie ma czegoś takiego, jak samotne wyjście do kosmetyczki. Jeśli mam ochotę, bardzo proszę, są samochody służbowe. I ostatecznie panowie z ochrony mnie tam odwieźli, a później przywieźli z powrotem do Pałacu - dodała żona Aleksandra Kwaśniewskiego. Podczas dziesięciu lat tylko raz udało się jej wyjść bez ochroniarzy. Sytuacja miała miejsce na wakacjach w Juracie. Szybko jednak pojawiły się u niej wyrzuty sumienia. - Pomyślałam sobie, gdyby cokolwiek się zdarzyło, jakie problemy zrobiłabym moim chłopakom z BOR-u, których naprawdę traktowałam jak rodzinę, jak moich braci, bo mniej więcej w takim wieku wszyscy byli. Więc to był taki pierwszy i ostatni raz - podsumowała.

Więcej o: