Monika Mrozowska niedługo doczeka się wymarzonego domu. Aktorka opowiedziała o jego budowanie w nowym wywiadzie dla Plejady. Okazuje się, że ten temat wzbudza ogromne emocje wśród jej obserwatorów, którzy pamiętają ją jeszcze z czasów "Rodziny zastępczej". - Na początku tego roku zaczęłam też budować dom. Buduję go sama. Mam wspaniałego głównego wykonawcę, ale cały ciężar finansowy spoczywa tylko i wyłącznie na moich barkach. Mimo to cały czas czuję spokój - stwierdziła aktorka i doczekała się niedowierzań.
Sytuację podjudziła reporterka Plejady, przypominając, że jest matką czwórki nieletnich dzieci z różnymi partnerami. - Nie powiesz mi, że nie reagujesz emocjonalnie na komentarze typu: "Dom jest z alimentów" - zapytała i doczekała się natychmiastowej odpowiedzi. - Pojawia się złość, ale wiem, jak przygotowywałam się do budowy. To są kwestie wyborów. Tego, czy idziesz do Vitkaca i wydajesz wszystkie pieniądze, które zarobiłaś w miesiącu na buty, torebki i dodatki, czy jednak sukcesywnie odkładasz je na konto albo inwestujesz pieniądze w fundusze inwestycyjne, bo masz plan, że w ciągu 10 lat chcesz wybudować własny dom.
Przy okazji wspomnianego wywiadu, odtwórczyni roli Majki opowiedziała o swoich dzieciach. - Mój syn przeszedł z trzeciej do czwartej klasy, a to jest bardzo duża zmiana dla dziecka i dla rodziców. Moja średnia córka z kolei poszła do liceum, więc były egzaminy i bale ósmoklasistów. Nie było żadnych większych wypadków po drodze, a sytuacji stresogennych nie brakowało. Na Instagramie staram się pokazywać ważne rodzinne chwile, ale moje rzeczywiste życie nie wygląda tak w 100 proc. Myślę, że u nikogo nie jest idealnie - stwierdziła i przeszła do najstarszej córki. - Karolina od ponad roku już ze mną nie mieszka. Od razu się pojawiły komentarze: "O Boże, pewnie jest ci strasznie smutno. Ojejku, to już pierwsze dziecko wyszło z domu. Zobaczysz, za chwilę wyjdzie kolejne. Nawet nie wiesz, kiedy to minie. To mija tak szybko". Ale mam takie przekonanie, że to jest wspaniałe, że ona miała w sobie siłę, odwagę i determinację, że chciała iść na swoje. Pomyślałam: "To znaczy, że zrobiłam to dobrze, że ona czuje się na tyle samodzielna, że wie, że może zrobić ten krok". Widzę, ile jest toksyczności w rodzicach, jak długie listy wymagań sporządzają - podsumowała aktorka.