16 października prezydent Andrzej Duda wygłosił przemówienie w Sejmie. Zakończyło się ono tuż przed godziną 11. Prezydent nie ukrywał, że dużym zaskoczeniem była dla niego ostatnia decyzja premiera Donalda Tuska dot. azylu w Polsce. Po zakończeniu wystąpienia prezydenta głos w Sejmie zabrał Donald Tusk. - 15 października naród się zjednoczył i odsunął złą władzę - oświadczył premier. Posłowie PiS wówczas opuścili salę.
To, co przykuło uwagę eksperta od mowy ciała, Maurycego Seweryna, to zachowanie członków rządu podczas mowy prezydenta. Ekspert zauważył, że dotykali oni palcem twarzy. - Pan Kosiniak-Kamysz ułożył dłoń z palcem ułożonym poziomo, co sygnalizuje bardzo mocne krytykowanie słów prezydenta. Dodatkowo pochylił głowę, czym sygnalizował swoją złość. Premier Tusk albo nie patrzył na prezydenta, albo patrzył w dół, albo na ministrów, czyli wyrażał w ten sposób lekceważenie. Oprócz tego, podczas całego wystąpienia pana prezydenta Andrzeja Dudy, pan premier Donald Tusk lekceważąco się uśmiechał. Najbardziej nieaktywnym członkiem rządu w czasie przemówienia prezydenta był wicepremier Gawkowski. Niezmiennie cały czas robił coś w swoim telefonie lub w innym urządzeniu - powiedział Maurycy Seweryn, który specjalizuje się w przygotowaniach do wystąpień publicznych i odczytuje mowę ciała.
Donald Tusk po przerwie, którą Szymon Hołownia ogłosił po orędziu Andrzeja Dudy, także oficjalnie przemówił. Najpierw ostro odpowiadał prezydentowi. Wtedy posłowie Prawa i Sprawiedliwości wyszli. Także pod koniec nie omieszkał też nawiązać do wypowiedzi głowy państwa. - Nie chcę debatować nad orędziem pana prezydenta. Szczerze powiedziawszy, wydawało mi się to zajęciem dość jałowym - powiedział z mównicy. Zauważył także, że "pan prezydent potrafi być słodki" wtedy, kiedy chce coś osiągnąć.