Przez ostatnie lata o Buddzie było głośno głównie za sprawą akcji charytatywnych, w których chętnie brał udział. Teraz jednak został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze. Przedstawiono mu zarzuty związane z działalnością w grupie przestępczej, nielegalnym hazardem i praniem brudnych pieniędzy. Co więcej wiemy na temat Kamila L.? W wywiadach mówił, że miał trudne dzieciństwo. Wspominał o skomplikowanych relacjach z mamą, która wyrzuciła go z domu i "melinie u taty".
Dzieciństwo kontrowersyjnego youtubera zostało naznaczone wypadkiem samochodowym, którego był uczestnikiem. Budda miał pięć lat, gdy rozpędzony 120 km/h samochód uderzył w drzewo. Jego babcia zginęła na miejscu, a matka przez kilka miesięcy pozostawała w śpiączce. - W 2003 roku miałem poważny wypadek. Zginęła w nim moja babcia. Miała zawał. Przy 120 kilometrach na godzinę uderzyliśmy w drzewo. Moja mama była parę miesięcy w śpiączce. Złamała czaszkę. (...) Natomiast ja byłem wtedy w foteliku zapięty i nawet nie straciłem przytomności - opowiadał w rozmowie z Wersow. Po wypadku matka Buddy miała nigdy nie odzyskać dawnej formy. Syna wyrzuciła z domu tuż po tym, gdy skończył 18. rok życia. - W dniu 18. urodzin eksmisja. Eksmisja do kolegi na dwa tygodnie. Mama uznała, że tak mi będzie lepiej, tak będzie łatwiej. Wyrzuciła mnie w dniu 18. urodzin od razu po tym, jak wróciłem ze szkoły w osiemnastkę i uważała, że to jest dobra decyzja - wspominał Budda w formacie "Duży w Maluchu" na YouTube. W innej rozmowie youtuber wyznał, że do dziś nie utrzymuje kontaktu z matką.
Budda nie miał też dobrego kontaktu z ojcem, który nadużywał alkoholu. Kamil L. wspomina, że tata praktycznie "mieszkał" na jednej z ławek w Krakowie. - Moja mama, jak nie chciała się mną zajmować, to dawała mnie do taty na melinę. Tata dwa dni był trzeźwy, a następne pięć narąbany - powiedział w rozmowie na kanale WIP Bros. Ojciec Buddy zmarł, a przyczyną śmierci było pęknięcie guza mózgu.