Joanna Kurska nie jest zadowolona z tego, co dzieje się z formatem, nad którym kiedyś sprawowała opiekę. Obecna szefowa pasma porannego, zdaniem żony Jacka Kurskiego, nie ma przyszłości w mediach. - Zniszczenie takiego rozpędzonego giganta nie powinno zostać wybaczone, nie wiem, czy ktoś tę nieszczęsną kobietę może jeszcze zatrudnić w branży. Gdy zostałam szefową "PnŚ", oglądalność z każdym miesiącem rosła i to wbrew odpływowi od telewizji linearnej - stwierdziła Kurska w rozmowie ze Światem Gwiazd. Jak z kolei patrzy na najnowszą zmianę w programie, czyli odmienione studio "Pytania na śniadanie"?
Duża przestrzeń, jasne kolory, nowe kanapy, dywany i duży biały blat - bez wątpienia studio "Pytania na śniadanie" jest obecnie bardziej nowoczesne. Co na to Joanna Kurska? W rozmowie z naszym reporterem Bartoszem Pańczykiem, postanowiła wspomnieć najpierw o samej lokalizacji.
Przeniesienie studia "Pytania na śniadanie" do hali zdjęciowej, wybudowanej jeszcze przez ekipę Jacka Kurskiego, jest kolejną próbą ucieczki i zapudrowania porażki ludzi próbujących rządzić TVP. Ta nowoczesna hala służyć miała przecież do wielkich produkcji rozrywkowych, widowisk i seriali
- zaczęła.
- Tymczasem obecna ekipa blokuje dużą część hali na produkcję codziennego programu, a jednocześnie płaci olbrzymie pieniądze na mieście za wynajem pod produkcję rozrywkowego Koła Fortuny. Jacek Kurski zbudował halę, żeby nie płacić firmom zewnętrznym - oceniła Joanna Kurska, podkreślając to, co uznaje za zasługi swojego męża. Była szefowa PnŚ oburzała się, że w dawnej przestrzeni nie było okien, a teraz jest identycznie. - Jak można więc przenosić studio z jednego zamkniętego pomieszczenia do drugiego? Jaki to ma sens? Taki program musi mieć przestrzeń, powietrze i przynajmniej na części planu naturalne światło - punktowała.
Żona Jacka Kurskiego jest zdania, że za jej czasów na planie pasma porannego można było poczuć się jak w domu. Dziś ta wizja ma być zaburzona. - Nie widzę większych zmian w tym trendzie projektowym poza białą kanapą, która po pierwsze ochłodzi ten pseudo dom, może pozbawić go naturalnego ciepła, które gościło w naszym studiu - krytycznie oceniła Joanna Kurska. - Biała kanapa jest totalnie nieekonomiczna, pamiętajmy, że w "PnŚ" gośćmi są także zwierzęta, które bardzo często wskakują na tę kanapę. Tak więc dom zmieniono na coś w rodzaju zimnego hotelu, co pozostaje w trendzie zmian z ciepłych, ukochanych prowadzących na szpetnawych i plastikowych z wyraźnym deficytem kontaktu i flow z widzami - bezlitośnie atakowała Kurska. Dawniej studio planowano w budynku A-bis, co zdaniem Kurskiej odwołano przez pewnych "nieudaczników". Jak podsumowała swoją opinię na temat nowego studia? - Tak więc wszyscy ekscytują się teraz jedną z wielkich rzeczy, która po nas pozostała, czyli supernowoczesną halą, ale obawiam się, że mogą nie doceniać, że sukces czterogodzinnego formatu live polega na treści, a nie formie, czyli na tematach, gościach i ukochanych przez widzów prowadzących. A z tym jak widać po oglądalności jest słabiutko - dodała na koniec.