Monika Olejnik słynie nie tylko z ciętego języka i ostrej krytyki polityków w swoim programie "Kropka nad i", ale również z miłości do sportu, kultury i mody. Jej stylizacje często przyciągają spojrzenia, a wartość kreacji, jakie na siebie zakłada, to zawrotne, nawet pięciocyfrowe liczby. Modowy sznyt gwiazdy TVN został ostatnio doceniony przez redakcję jednego z najpopularniejszych magazynów w kraju. Dziennikarka pojawiła się na okładce jubileuszowego wydania miesięcznika "Elle".
Niestety, okładka podzieliła internautów. Jedni z komentujących zachwycali się nią, inni podobnie jak znana stylistka Dorota Wróblewska, wbijali Olejnik szpilkę, twierdząc, że 68-latka została za bardzo wyretuszowana. Po kilkunastu dniach od publikacji dziennikarka postanowiła odnieść się do sprawy. "Andrzejowi Chyrze podoba się ta sesja, mój Tomek zachwycony" - zaczęła wpis na Instagramie.
Przyjaciółki, przyjaciele i znajomi, których opinie szanuję, doceniają słowa i zdjęcia - a to dla mnie ważniejsze od hejtu!
- podkreśliła dziennikarka. "Szkoda mi czasu na komentowanie słów osób, których nie znam, nawet jak są podpisane"- zaznaczyła. Dodała także, że ważniejsze jest dla niej to, o czym mówi w udzielonym magazynowi wywiadzie. Dodatkowo dziennikarka ponownie nawoływała do robienia badań profilaktycznych i podziękowała wszystkim, którzy wspierali ją podczas zmagań z chorobą i w czasie operacji.
Dorota Wróblewska jako stylistka związana była ze stacją TVN, podobnie jak Olejnik. Sądząc jednak po jej ostatnim komentarzu do okładki, której gwiazdą była dziennikarka, panie nie przypadły sobie do gustu. "Okładkowe kanony piękna Moniki Olejnik. Okładka piękna i cel zamierzony, bo wszyscy mówią o 'Elle' i mało osób poznaje dziennikarkę. Tytuł na okładce powinien być MŁODA JA, INNA JA! To by był dopiero hit!" - zaczęła ironicznie we wpisie na Facebooku. W dalszej części Dorota, znana na serwisie jako Dorota Wolff, podkreśliła, że podziwia dziennikarkę za m.in. osobowość i inteligencję, a także oceniła jej styl, który dla wielu jest inspiracją. "Osobiście uwielbiam!" - połechtała ego dziennikarki. Jednak na końcu dodała podsumowanie. "No cóż, jeżeli chodzi o okładkę, to obecne kanony piękna wygrywają. Dobrze, że są podpisy" - zakpiła Wróblewska.