Pod koniec sierpnia Monika Richardson potwierdziła w mediach, że nie jest już w związku. Przyznała, że rozstała się ze swoim dotychczasowym partnerem - Arturem. W najnowszym wywiadzie dziennikarka opowiedziała o kulisach tej relacji. Podzieliła się też refleksją nad poprzednimi związkami.
Z wywiadu, którego Monika Richardson udzieliła Plejadzie, można wywnioskować, że to nie ona była inicjatorką rozstania. Nie chciała jednak zdradzić zbyt wiele. Opowiedziała jedynie krótko, że "tak się poukładało". Dodała także, że "nie jest autoryzowana o tym, by mówić, jakie on mógł mieć motywy". Przyznała jednocześnie, że rok w związku wiele ją nauczył, ale nie przełożył się na wypracowanie jej "modelu idealnego mężczyzny".
Richardson usłyszała także pytania o swoje poprzednie związki. Dziennikarka była trzykrotnie mężatką, a oprócz tego miała co najmniej kilka innych relacji. Ale, jak sama stwierdziła, "najbardziej intensywnym" związkiem był ten ze Zbigniewem Zamachowskim. - Najbardziej intensywna była moja relacja z trzecim mężem, bo też najbardziej medialna i miałam wrażenie, że jesteśmy "skrutynizowani" i sprawdzani na każdym etapie, co oczywiście nie pomagało - powiedziała Richardson.
Ale też chyba największą mi dała satysfakcję i była dla mnie największą lekcją w życiu
- dodała. Dziennikarka podsumowała ich rozwód krótko, określając go "formalnością". W tej samej rozmowie Monika Richardson przyznała, że jest otwarta na kolejną relację, ale jednocześnie nie czuje żadnej presji. - Być może będę sama do końca życia. Nie jest do dla mnie wyrok, ani karma, ani zemsta losu. Ktoś, kto miał trzy małżeństwa i parę ważnych związków, być może wyczerpał pulę związków. Czekam na to, co życie przyniesie - podsumowała.
W tej samej rozmowie Monika Richardson zdobyła się także na bardzo osobiste wyznanie dotyczące śmierci jej mamy. Barbara Trzeciak-Przetakiewicz zmarła pod koniec czerwca. Jej śmierć poprzedziła długa, ciężka choroba. Richardson zdobyła się na trudne słowa, mówiąc, że była to "ulga". - Mama rzeczywiście zmarła 29 czerwca, ale, jak wiesz, była bardzo długo chora i była to choroba kompletnie wykańczająca psychicznie. Zarówno ją, jak i całe grono jej bliskich i przyjaciół. Myślę, że to na samym końcu była ulga dla wszystkich i również dla niej samej - przyznała dziennikarka.