Zbigniew Hołdys to kompozytor i gitarzysta grupy muzycznej Perfect, której był współzałożycielem. W programie "Rozmowy niesymetryczne" na antenie TVP Info opowiedział o kulisach powstawania jednego z największych hitów zespołu pt. "Autobiografia".
W rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf Hołdys już na wstępie zaznaczył, że to on miał z założenia śpiewać tę piosenkę. Przyznał jednak, że "istnieje pewna forma dramaturgii, której nie sposób banalizować jakimś memłaniem pod nosem, które uprawiał". I właśnie dlatego "Autobiografię" zaśpiewał Grzegorz Markowski, a jego wykonanie już na zawsze zapisało się w historii polskiej muzyki.
Utwór powstał w czasie stanu wojennego. Muzyk spędzał wówczas czas w kawiarniach, takich jak "Opera" w warszawskim hotelu "Victoria", gdzie dyskretnie "zaprzyjaźnieni kelnerzy i kelnerki podawali mu alkohol" [a trunki były wówczas zakazane przez władzę - przyp.red.]. W rozmowie wspominał nawet o kelnerce, która miała na imię Joanna. To ona podawała filiżankę do kawy. W środku jednak była wiśniówka. Po takim "specjalnym przyjęciu", o jakim wspominał, "łapał melancholię". W ten oto sposób wpadła mu do głowy melodia inspirowana "Riders on the Storm" zespołu The Doors.
Szybko wziąłem serwetkę, długopis i zacząłem nakreślać nuty
– wspominał Hołdys.
Inspiracja była nagła, ale tworzenie utworu nie było tak łatwe, jak w dzisiejszych czasach, gdzie można nagrać wszystko w dowolnym momencie i w dowolnym miejscu. Dlatego też miał porozstawiane dyktafony w niemal każdym pomieszczeniu w domu, łącznie z łazienką i kuchnią. Wszędzie też walały się kartki z pozapisywanymi nutami czy akordami. - Miałem mnóstwo karteczek zapisanych na różne sposoby - mówił później.
Choć tekst jest kultowy, nie zawsze brzmiał tak jak w obecnej formie. Hołdys zdradził w wywiadzie również, że początkowo zamiast słów "wiatr odnowy wiał" było "wujek Józek zmarł", co nawiązywało do śmierci Józefa Stalina. Nie zgodziła się na to jednak cenzura.
Cenzura mieściła się 50 metrów od gmachu Komitetu Centralnego PZPR i oni musieli tam pójść i spytać odpowiednich ludzi. Z ust cenzora padło, że muszą zapytać Cioska, bo w Związku Radzieckim może następuje reanimacja Stalin. Ostateczna decyzja była jasna: "Wujek Józek nie przejdzie"
- wspominał.
Już na początku wywiadu artysta przyznał, że dziś powstają utwory na tę miarę, np. w wykonaniu rapera Miuosha. Tego samego nie można jednak powiedzieć o Zenku Martyniuku. - Ja nie mam nic do Zenka, od razu mówię, jest potrzebny wielu ludziom, niech sobie śpiewa, tylko sprowadzenie kultury polskiej i muzyki popularnej tylko i wyłącznie do tego wymiaru, jest to kaleczenie ludzi od emocji - podkreślił.