Halina Mlynkova to jedna z najpopularniejszych wokalistek w Polsce. Wraz z krakowskim zespołem Brathanki polsko-czeska piosenkarka wylansowała takie przeboje, jak "Czerwone korale", czy "W kinie w Lublinie", które nucił cały kraj. Dziś artystka skupia się na solowej karierze, na swoim koncie ma już pięć albumów. To dla niej ważny rok, bo właśnie obchodzi 25-lecie kariery. W najnowszym wywiadzie z portalem cozatydzien.tvn.pl Halina Mlynkova opowiedziała o mrocznych stronach sławy.
Kiedy Halina Mlynkova zaczynała karierę w show-biznesie, zupełnie inaczej wyglądał świat mediów. Dziś gwiazdy same wpuszczają fanów do swojego życia, co zupełnie zmieniło także dotychczasową rolę paparazzi. "Mam wrażenie, że teraz jest jeszcze nowa era, era Instagrama i era w ogóle mediów społecznościowych, gdzie każdy pokazuje tak dużo, że ci biedni chłopcy (paparazzi - przyp. red.) nie mają po prostu, z czego żyć" - podkreśliła sarkastycznie w rozmowie z portalem cozatydzien.tvn.pl. Halina Mlynkova sama miała bardzo ciężkie doświadczenia z paparazzi. U szczytu swojej popularności była śledzona i nie mogła zaznać spokoju. To właśnie z tego powodu zdecydowała się na przeprowadzkę i ucieczkę z miasta.
Musiałam ten problem rozwiązać, wyprowadzając się z miasta. Nawet nie chodzi o to teraz, że z Warszawy, ale musiałam przenieść się na obrzeża, co rzeczywiście ułatwiło mi trochę życie
- wyznała wokalistka.
Halinka Mlynkova w rozmowie z portalem cozatydzien.tvn.pl przyznała, że w trakcie trwania jej kariery sama była świadkiem tego, jak zmieniały się media. U jej początków nie było jeszcze paparazzi, a pojęcie "celebryty" dopiero się kształtowało. Kiedy na rynku pojawiły się konkurencyjne gazety i portale, kult paparazzi był w rozkwicie. "To się cały czas zmienia. Ja przeżyłam świat przed paparazzi, ponieważ była tylko jedna gazeta, nie było konkurencji. Pamiętam, jak weszły te wszystkie gazety i myślałam sobie: oho, i skończyło się spokojne życie. I rzeczywiście się skończyło" - podkreśliła Mlynkova.