Podcast Katarzyny Nosowskiej i jej syna Mikołaja Krajewskiego kręci się w najlepsze. W najnowszym odcinku "Bliskoznacznych" gościem była Natalia Szroeder. Piosenkarka opowiedziała m.in. o swoich trudnych początkach, gdy stawiała pierwsze kroki na scenie i miała problem z głosem. Podpisała wtedy bardzo niekorzystny kontrakt. - Sam show-biznes okazał się dla mnie na początku bardzo brutalny. Pierwszy mój menedżment bardzo mocno dysponował wszystkim, co posiadam. Od wizerunku zaczynając, po mój wolny czas. Długość paznokcia masz zapisaną w kontrakcie. Po wszystkie jakieś prywatne rzeczy. Przez długi czas nie mogłam mówić, że mam chłopaka, że jestem w związku. Potem, po latach, jak już podpisywałam nowy kontrakt z innymi ludźmi i sobie jakoś skonsultowałam ten mój poprzedni z prawniczką, to się złapała za głowę. Powiedziała: "To jest nielegalne, stara, nie można takich umów podpisywać". Przez lata tkwiłam w układzie, za który może ktoś mógł być skazany - wyznała Natalia.
Problemem dla nastoletniej Natalii była też cera. Gdy o tym myśli, to, jak twierdzi, "kręci się jej łezka w oku". - To był temat trudny do przejścia dla ludzi, którzy ze mną pracowali, że mam te pryszcze. Bo je widać w kamerze. Pamiętam, że kiedyś kręciliśmy klip i też był problem, bo nie można było znaleźć kadru, gdzie bym tych pryszczy nie miała. Wszystko bardzo brałam do siebie, mi było tak wstyd. Obwiniałam się za to, że mam pryszcze. Wariowałam z tą skórą, cudowałam, robiłam, co mogłam, żeby się tych pryszczy pozbyć, ale to był taki wiek, że pryszcze były. Na pewno mi show-biznes dał w kość - powiedziała piosenkarka. Dodała, że jej dawni współpracownicy chowali przed nią nawet cukier.
We wspomnianej rozmowie Natalia Szroeder przyznała, że ubiegły rok był dla niej bardzo trudny ze względu na zawirowania w życiu prywatnym. Nie przyznała wprost, o co chodzi, ale przypomnijmy, że jakiś czas temu rozstała się z rapertem Quebonafide. Na szczęście te momenty są już za nią i dziś cieszy się z rozwijającej się kariery. Przy okazji Kasia Nosowska zapytała ją, czy jeśli byłaby kiedyś z partnerem, który zabrania jej pisać o nim w swoich piosenkach, to czy by się zgodziła. - Gdybyś chciała o czymś napisać, a partner by powiedział: "nie, nie zgadzam się", czy byś to uszanowała? - dociekała Nosowska. - Myślę, że dużo zależy od relacji i jak komfortowo i pewnie się w tej relacji czujesz. Na pewno zwracałam na to uwagę, że nie chciałam wywalać całej prawdy na wierzch. Teraz, z perspektywy czasu, nie czuję, by mnie coś ograniczało. Mogę pisać, jak chcę - powiedziała i dodała, że blokowały ją własne lęki.