Polacy zawalczą z Francuzami o złoty medal na igrzyskach olimpijskich. Atmosfera przed meczem robi się naprawdę napięta, szczególnie, że według osób zajmujących się obstawianiem wyników, to gospodarze turnieju są faworytami spotkania.
Oprócz milionów kibiców przed telewizorami i tych obecnych na hali, polską reprezentację wspierają ich żony i partnerki, które przybyły do Paryża. Anna Kurek, żona kapitana Polaków - Bartosza Kurka na bieżąco informuje fanów o tym, co robi w Paryżu. Teraz opublikowała zdjęcie, na którym pokazała, że jest już gotowa na mecz - ubrana w koszulkę z numerem swojego partnera i krótką spódniczkę. Dodała również podpis, w którym zaznaczyła, że jest bardzo zestresowana przed meczem męża. Zdjęcie gotowej na finałowy mecz Polaków Anny Kurek znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Porzygam się ze stresu
- napisała na InstaStories.
Anna Kurek wspiera męża we Francji podczas każdego meczu. W przeszłości sama była siatkarką, dlatego ten sport jest jej szczególnie bliski. Zakochani zaczęli spotykać się w 2016 roku (to Anna pochwaliła się na Instagramie tą relacją, publikując romantyczny kadr ze sportowcem). W 2020 roku para zdradziła, że stanęła na ślubnym kobiercu. Wygląda na to, że od tej pory Kurkowie są nierozłączni. Widać to nie tylko na zdjęciach zamieszczanych przez Annę na Instagramie, ale także z jej vloga Grejmanka, który prowadzi na YouTube. Ci, którzy śledzą aktywność internetową siatkarki, nie będą więc zaskoczeni faktem, że na bieżąco, z telefonem dłoni relacjonowała dotychczasowe siatkarskie (i nie tylko) rozgrywki z igrzysk olimpijskich.
Anna Kurek tuż przed meczem polskich siatkarzy ze Słoweńcami opublikowała na InstaStories relację, w której wspomniała o "tragedii". Siatkarka upuściła na podłogę łazienki jeden ze swoich ulubionych pudrów. Pudełeczko z kosmetykiem otworzyło się i niefortunnie upadło w taki sposób, że puder musiał się rozsypać. Wygląda więc na to, że Anna Kurek jest nieco przesądna. "Ok. Limit tragedii został już na dziś wyczerpany" - napisała pod zdjęciem, na którym oznaczyła godzinę 07:57. Na szczęście, miała rację - Polacy rozgromili Słoweńców i dzięki temu zagrali mecz o półfinał z USA. Tam też się udało.