Joe Biden podczas trwającej od dłuższego czasu kampanii prezydenckiej w USA 21 lipca ogłosił, że rezygnuje ze startu w jesiennych wyborach. Wskazał przy okazji, że jego miejsce powinna zająć Kamala Harris. Do całej sprawy odniósł się Piotr Kraśko.
Piotr Kraśko zna się na amerykańskiej polityce. Nie ma się co dziwić - przez ponad trzy lata był polskim korespondentem w Waszyngtonie. Dziennikarz skomentował niedawno w programie specjalnym TVN24 rezygnację Joe Bidena.
Biden przeżył najgorsze tragedie, jakie można sobie wyobrazić. Kto tego nie doświadczył, nie zrozumie, co czuł. Jednak za każdym razem się podnosił. Tak go nauczył ojciec, który powtarzał mu: "Wstawaj i idź". I on wstawał i szedł. Aż do teraz
- powiedział dziennikarz na antenie.
Joe Biden faktycznie podnosił się za każdym razem, gdy życie podkładało mu kłody pod nogi. Pierwszą żonę Neilię poznał jeszcze na studiach. Para doczekała się trójki dzieci: Naomi Christiny, Roberta Huntera i Josepha Robinette’a "Beau" III. 18 grudnia 1972 roku przeżył pierwszą tragedię. Jego żona i dzieci jechali po choinkę na święta, a w bok ich samochodu uderzył tir. Żona i córka zginęły na miejscu. Synowie doszli do siebie po jakimś czasie. Dramat rozegrał się na kilka tygodni przed zaprzysiężeniem polityka na pierwszą kadencję senacką. Po jakimś czasie Joe Biden przyznał w jednym z wywiadów, że rozważał wtedy popełnienie samobójstwa. Wiedział jednak, że musi żyć dla synów. Następnie poślubił Jill. Szczęście nie trwało jednak długo. W 2015 roku jeden z jego synów - Beau, zmarł na złośliwego raka mózgu. Hunter Biden, drugi syn prezydenta, regularnie natomiast pojawia się na pierwszych stronach amerykańskich brukowców przez swoje wybryki z prawem: narkotyki, broń czy przestępstwa podatkowe. Biden jednak cierpliwie przyjmował te ataki, choć złośliwcy mówili, że przez wybryki syna tracił na wiarygodności. "Wstawał i szedł". Ale poddał się w kolejnym wyścigu po urząd prezydenta.