Marzena Trybała zaczynała karierę jeszcze w latach 70. Aktorka szybko zdobyła popularność i zabiegali o nią najwięksi reżyserzy, w tym sam Andrzej Wajda. Niestety, w pewnym momencie gwiazda zorientowała się, że wiele propozycji dostaje ze względu na swój wygląd, a nie talent. Wtedy zdecydowała się powiedzieć "dość".
Marzena Trybała na przełomie lat 70. i 80. była prawdziwą femme fatale polskiego kina. Aktorka nie stroniła od odważnych scen, które przysporzyły jej rzesze fanów. Do najbardziej pamiętnych należy jej rola w filmie "Roman i Magda". Okazuje się jednak, że rozbieranie się na ekranie wcale nie było dla niej tak bezproblemowe.
Mówiąc szczerze, zawsze granie takich scen przychodziło mi z trudnością. Za każdym razem byłam zapewniana przez reżyserów, że zagwarantują mi pełną intymność
- powiedziała w rozmowie z Plejadą. Gwiazda przyznała również, że z wielu intymnych scen nie była ostatecznie zadowolona. "Nagość nie jest ekscytująca, napięcie erotyczne buduje się w inny sposób, spojrzeniami, gestami. Buntowałam się przeciw bezsensownemu rozbieraniu, ale scen erotycznych w naszym kinie było sporo. Wiele tych, które zagrałam, nie podobało mi się, bo nie były porządnie wyreżyserowane. Scena erotyczna powinna być rozpisana na ruchy i gesty" - wyjawiła w wywiadzie dla magazynu "Retro".
Mimo że aktorka ma na koncie wiele odważnych scen, nie zdecydowała się rozebrać w filmie "Krajobraz po bitwie" reżyserowanym przez Andrzeja Wajdę. Trybała uciekła z planu produkcji, w której miała zagrać u boku Daniela Olbrychskiego. Gwiazda była przekonana, że przez ten incydent zaprzepaściła swoją karierę. Tak się jednak nie stało. Jakiś czas później zagrała w kilku filmach Krzysztofa Kieślowskiego. Występowała też w popularnych serialach, takich jak "Zmiennicy", "Pensjonat pod Różą" czy "Barwy szczęścia". "Niczego nie żałuję. Mam wiele ról w dorobku, wiele cudownych wspomnień. Ale ja do tego nie wracam. Żyję tu i teraz. Myślę, co jeszcze zagram i co przede mną. Jedno jest pewne: wybrałam właściwy zawód" - wyznała po latach na łamach "Życia na gorąco".