Agnieszka Holland jest jedną z najbardziej uznanych polskich reżyserek. Jej ostatni film "Zielona granica", w którym zagrała m.in. Maja Ostaszewska wywołał niemałe poruszenie nie tylko w świecie w filmowym. Wszystko za sprawą tematu, który artystka wzięła na tapet. Chodzi o sytuację na granicy polsko-białoruskiej.
Ostatnio Agnieszka Holland udzieliła wywiadu Onetowi, w którym rozprawiała na tematy polityczne i rzecz jasna sytuacji na granicy. Nie ukrywała m.in., że płakała gdy zmarł polski żołnierz. Ostro skomentowała również działania premiera Donalda Tuska. Gdy dziennikarz serwisu stwierdził, że "politycy mówią, że musimy bronić naszych granic, naszego bezpieczeństwa", bez wahania odpowiedziała:
Mówią, ponieważ obecna władza, premier Donald Tusk, zobaczył w tym polityczne złoto. Podobnie jak przedtem premier Morawiecki. Premier Tusk zrozumiał, że granica może stać się pokazem sprawczości i znaczenia.
Gdy dziennikarz, ewidentnie zdziwiony krytyką lidera Platformy Obywatelskiej przyznał, że "do 15. października zeszłego roku [wybory parlamentarne w Polsce, w których wygrała koalicja utworzona z PO, Trzeciej Drogi i Lewicy - red.] była pani wiązana z tą stroną sceny politycznej, która teraz rządzi w Polsce, była pani ich", Holland nie ukrywała, że takie stwierdzenie ją obraża. Przyznała, że "krytykowała Platformę Obywatelską" jeszcze kiedy rządziła przed 2015 rokiem, czyli kiedy wybory wygrał PiS. - Powiedziałam wtedy, że nie zagłosuję na nich po tym, jak połknęli język w sprawie związków partnerskich. Jestem osobą niezależną i moim wewnętrznym imperatywem jest to, żeby ostrzegać przed tym, co wydaje mi się groźne albo podłe - wyjaśniła Holland. Dodała, że "artyści wiedzą więcej, jeśli otworzą oczy i uszy". Ostatecznie skwitowała, że nie chodzi o to, by "ich[migrantów - red.] wszystkich wpuścić". "Mamy przestrzegać prawa i procedur, mamy nie stosować pushbacków, tylko sprawdzać ludzi, którzy przedostali się do nas" - podsumowała.