W środę 22 maja przewodniczący komisji śledczej ds. wyborów kopertowych, Dariusz Joński przypomniał zeznania byłego premiera Mateusza Morawieckiego sprzed tygodnia. Następnie zapytał go: "To dlaczego pan nas oszukał tydzień temu na komisji?". - A dlaczego pan bije swoją żonę? To jest tego typu pytanie - odpowiedział Mateusz Morawiecki.
Nasza reporterka Karolina Sobocińska poprosiła Maurycego Seweryna, który specjalizuje się w przygotowaniach do wystąpień publicznych i odczytuje mowę ciała, o komentarz. Zdaniem eksperta całe wystąpienie byłego premiera było "dobrze przygotowanym spektaklem", a "to, co dało się przewidzieć, zostało przewidziane i w konkretny sposób zademonstrowane".
Od początku pan premier przyjmował konkretną pozycję: gotowości, opanowania i spokoju. Składało się na to po pierwsze jego ułożenie ciała - poprzez rozkładanie szeroko rąk na stole, tzw. bycze ułożenie ramion, po drugie gesty, które stosował, gesty "spokoju" - ja ten gest nazywam "gestem Kaczyńskiego". Ściśnięcie mimiki i odsuwanie głowy w kierunku osób, które są z jego partii politycznej, od początku zdradzało jednak nastawienie Mateusza Morawieckiego
- zaznaczył Maurycy Seweryn.
Jak się okazało, zarówno Mateusz Morawiecki, jak i Dariusz Joński, gdy dochodziło między nimi do konfrontacji, wysuwali ciało do przodu i pochylali się w ramionach, tworząc "łuk", służący do "ochrony". W tamtym momencie była to jednak demonstracja siły. Były premier spuszczał również wzrok w dół, bo chciał, zdaniem eksperta, ukryć agresję lub ją zahamować. Ponadto Morawiecki, by kontrolować emocje, łapał się za nadgarstek lub wracał do "gestu Kaczyńskiego", czyli do ułożenia dłoni na dłoni.
Gdy atakował żonę Jońskiego albo jego samego, zmieniał mu się tembr głosu i ugniatał dłoń na dłoni, co zdradzało jego prawdziwe emocje
- skwitował Maurycy Seweryn.
Specjalista w gestach, które stosował Morawiecki w przypadku tego konfliktu, zwrócił uwagę też na nalewanie herbaty, moczenie herbaty, zabawę szklanką. Elementem nadającym temu znaczenie była mimika, która zdaniem Maurycego Seweryna sprowadzała się do kilku słów: ironia, szyderstwo, żart.
Później nie było jednak już tak łatwo. Zdaniem specjalisty od mowy ciała Mateusz Morawiecki przyjmował dwie pozy, w zależności od typu wypowiedzi. Choć każda z nich była przećwiczona, to w pewnym sposób ograniczała emisję prawdziwych sygnałów wysyłanych przez byłego premiera. Pierwsza z nich, wygłaszał kwestie, które były wcześniej przygotowane, o czym świadczy płynność wypowiedzi. Druga pozycja - kiedy dochodziło do konfliktów, jak np. tego z przewodniczącym Jońskim. To, co zauważył Maurycy Seweryn, to fakt, że Morawieckiemu "bardzo rzadko zdarzały się pozycje reżyserowane, które stosował w szczególności do kobiet, z ułożonymi rękoma w tzw. geście serdeczności. Elementem, który zdradzał prawdziwe emocje byłego premiera, było zaciśnięcie pięści lewej ręki - co mogło sugerować złość w odniesieniu do tego, że jest przesłuchiwany. Zdjęcia Mateusza Morawieckiego podczas przesłuchania znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
O fakcie, że był bardzo dobrze przygotowany do przesłuchania przez swoich doradców, świadczyło zastosowanie tzw. gadżetów. Podobne triki stosuje się na amerykańskich rozprawach. Ponadto Mateusz Morawiecki bardzo swobodnie poruszał się po miejscu do tego przeznaczonym. - Dla niego to jest spektakl - zauważył ekspert. "Może pan premier powinien teraz przekwalifikować się na aktorstwo?" - zapytała nasza reporterka.
Niestety, to się dzieje często u osób "szkolonych", że nie są aktorami. Żeby być dobrym aktorem, trzeba ćwiczyć, co więcej - trzeba płynnie wykonywać pewne zachowania. Zwyczajny Kowalski będzie widział to, co chce zademonstrować pan premier
- skwitował wyraźnie rozbawiony Maurycy Seweryn.
Ekspert wyjaśnił, że "zwyczajny Kowalski będzie widział to, co chce zademonstrować pan premier". Chodzi o płynność wypowiedzi Mateusza Morawieckiego i gesty pokazujące zdenerwowanie, które nie pozwalają mu na stuprocentowe odegranie postaci, którą stworzyli dla niego doradcy.