Olga Bończyk była jedną z najbliższych przyjaciółek Zbigniewa Wodeckiego, z którą polubił się do tego stopnia, że plotkowano nawet o ich rzekomym romanse. Choć do dziś nie wiadomo, czy było między nimi uczucie, to z całą pewnością łączyła ich pasja do muzyki i wspólne plany zawodowo-artystyczne. Ze względu na nagłą śmierć Wodeckiego w 2017 roku, część z nich niestety nigdy nie została zrealizowana. Od tego czasu Bończyk dość często wspomina w mediach zmarłego przyjaciela, co uczyniła niedawno w rozmowie z Plejadą.
- Zbyszek z całą pewnością był osobą, która z ogromną łatwością nawiązywała kontakty. Czy to z publicznością, czy z ludźmi spotkanymi na ulicy - wspomina artystę Olga Bończyk. Aktorka zapamiętała Zbigniew Wodeckiego jako niezwykle ciepłą i porywającą tłumy osobę. - Był absolutnie ponadprzeciętnie empatyczny, więc miał łatwość komunikowania się. (...) Kiedy się z nim rozmawiało, w ogóle się nie czuło tego, że on jest tak wielkim artystą i mógłby na przykład chcieć się odizolować od publiczności, która nieustająco chce autograf albo zdjęcie. Był niezwykle cierpliwy - oceniła w rozmowie z Plejadą.
Olga Bończyk sięgnęła pamięcią do ostatnich miesięcy życia Zbigniewa Wodeckiego. Muzyk miał narzekać na zły stan zdrowia, przez co zdarzało mu się unikać spotkań towarzyskich. - Oczywiście pod koniec życia był też mocno zmęczony i ta jego choroba bardzo mu doskwierała. Sam się nie napraszał i czasami też unikał tych kontaktów, ale jego natura zawsze ciągnęła go do ludzi, choć tak naprawdę życiowo był samotnikiem. Mimo że był trochę "jaskiniowy", to uwielbiał ludzi. Uwielbiał z nimi rozmawiać, uwielbiał ich słuchać i uwielbiał biesiadować - skwitowała aktorka. Przypominamy, że Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku wskutek rozległego udaru mózgu, do którego doszło zaledwie kilkanaście dni po operacji wszczepienia bajpasów. Od czasu jego odejścia. Bończyk jest w dość napiętych relacjach z rodziną artysty. Jak twierdzi, w niektórych sytuacjach bywa nawet "ostentacyjnie pomijana".