Barbara Brylska urodziła się 29 maja 1941 roku w Skotnikach. Jej kariera filmowa rozpoczęła się od epizodu w komedii Antoniego Bohdziewicza "Kalosze szczęścia", jednak to rola u boku Zbigniewa Cybulskiego w filmie "Ich dzień powszedni" dała jej większy rozgłos. Już w latach 60. i 70. XX wieku Brylska uchodziła za ikonę polskiego kina i wzbudzała zachwyt nie tylko swoim talentem, lecz także urodą. Rola kapłanki Kamy w "Faraonie" Jerzego Kawalerowicza otworzyła jej drogę do sławy, a kolejne filmy, takie jak "Pan Wołodyjowski" czy "Przygody pana Michała", jedynie umocniły jej pozycję w branży.
Nie tylko Polska, ale i inne kraje doceniły jej talent. W latach 70. grała także w produkcjach radzieckich, bułgarskich, niemieckich i czechosłowackich. Prawdziwy przełom w jej karierze nastąpił po udziale w filmie "Ironia losu" Eldara Riazanowa, dzięki któremu Brylska zdobyła uznanie w krajach ówczesnego bloku wschodniego. Film ten przyniósł jej Nagrodę Państwową ZSRR oraz status najbardziej znanej polskiej aktorki w tej części świata. Za swoje osiągnięcia została uhonorowana po latach specjalnym wyróżnieniem Heroiny Polskiego Kina w 2013 roku.
Barbara Brylska wyszła za mąż po raz pierwszy, gdy miała 20 lat. Jej wybrankiem był Jan Borowiec. Kilka lat po tym, jak stanęła na ślubnym kobiercu, poznała jednak Jerzego Zelnika, z którym pracowała na planie "Faraona". Między aktorami pojawiło się uczucie.
Jestem estetką, on był tak skończenie piękny i tak nieprawdopodobnie pięknie zbudowany. Poza tym to intelektualista. Imponował wszystkim
- mówiła Brylska, której słowa cytuje Barbara Rybałtowska, autorka książki biograficznej "Barbara Brylska w najtrudniejszej roli".
Zelnik opowiadał z kolei, że uczucie do koleżanki z planu filmowego "to była jego pierwsza pełna miłość - uczucie połączone z konsumpcją". Ich sytuacja życiowa była jednak inna. On był kawalerem, ona mężatką. Związek Brylskiej z Janem Borowcem rozpadł się w 1968 roku, ale romans z Zelnikiem również wygasł.
Dwa lata później aktorka poznała kolejnego partnera. Barbara Brylska, uznawana za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek, i Ludwik Kosmal, przystojny ginekolog z Warszawy, byli z pozoru z zupełnie różnych światów. Ich drogi złączyły się w kwietniu 1970 roku. "Viva!" pisze, że gorące uczucie, które między nimi wybuchło, zdołało pokonać wszelkie przeszkody. Para stanęła na ślubnym kobiercu zaledwie kilka miesięcy po pierwszym spotkaniu! Trzy lata po ceremonii musieli odnaleźć się w roli rodziców, witając na świecie córkę Basię, a niedługo potem syna Ludwika. Początkowo byli szczęśliwi, ale z czasem ich związek zaczął się psuć.
Po narodzinach małej Basi przez dwa czy trzy lata byłem wierny. Przedtem i potem wykorzystywałem okazje z kobietami, nawet nie pamiętam ich imion
- mówił Ludwik Kosmal, którego słowa przypomina portal film.wp.pl. Mężczyzna wielokrotnie zdradzał żonę. Miał też słabość do alkoholu. Barbara Brylska nie poddawała się jednak łatwo. Starała się naprawić małżeństwo, ale nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów.
W 1986 roku, po powrocie z podróży służbowej, Barbara dowiedziała się, że Ludwik opuścił dom, by zamieszkać z inną kobietą. To był dla niej ogromny cios.
Mamo, przysięgam ci, mogę żyć o chlebie i wodzie, ale nie potrafię już żyć bez spokoju. Rozwiedź się, proszę cię. Dla naszego dobra
- mówiła aktorce jej córeczka Basia. Dziecko nie mogło znieść atmosfery panującej w rodzinnym domu. Ludwik po odejściu utrzymywał kontakt z dziećmi. Po dwóch latach związku z nową partnerką zdał sobie sprawę, że nie jest szczęśliwy i chciał wrócić do swojej żony. Barbara była jednak nieugięta. Posłuchała córki i rozwiodła się z Ludwikiem.
Nie był to koniec tragedii, które dotknęły Barbarę Brylską. 15 maja 1993 roku podczas podróży z Łodzi do Warszawy zginęła córka aktorki. Niespodziewana śmierć ukochanego dziecka była ogromnym ciosem dla całej rodziny. Olbrzymim wsparciem dla Barbary Brylskiej okazał się w tym czasie jej syn Ludwik.
Żyję tylko dzięki niemu. Pamiętam, jak tego feralnego dnia mówił do mnie: 'Mamusiu, żyj dla mnie'. I żyję dla niego i dla swojego wnuka
- mówiła aktorka w rozmowie z magazynem "Świat i Ludzie".
Po śmierci córki życie Barbary Brylskiej bardzo się zmieniło. Głęboki żal i nieopisana trauma sprawiły, że aktorka stopniowo wycofywała się z życia zawodowego. Aktorka coraz rzadziej pojawiała się na ekranie. Brylska przeżywała żałobę, ale w pewnym momencie postanowiła, że nie utonie we własnych łzach. Z czasem zrozumiała, że musi znaleźć w sobie siłę, by dalej żyć - dla swojej rodziny. Choć było to trudne, powoli zaczęła wracać do codziennych obowiązków i zajęć.
Portal jastrzabpost.pl pisze, że choć Brylska przepracowała żałobę, zdecydowała się na znaczne ograniczenie swojej obecności w życiu publicznym. Właściwie zniknęła z show-biznesu i rzadko udzielała się w mediach. Po raz ostatni na dużym ekranie można było ją zobaczyć w 2006 roku w filmie "Jasne błękitne okna" oraz w 2009 roku w "Miłości na wybiegu". "Viva!" informuje, że Barbara Brylska przeprowadziła się na wieś, gdzie cieszy się spokojem i bliskością natury. Często spędza tam czas ze swoimi wnukami - Szymonem i Jakubem.