W 2023 roku Doda wróciła do "Dzień dobry TVN" po kilkuletniej nieobecności. Była ona skonfliktowana z Agnieszką Woźniak-Starak, a sprawa miała swój finał w sądzie. Wtedy wywiad z Dodą przeprowadzały Anna Kalczyńska i Andrzej Sołtysik. Jak po kilku miesiącach wspominają to wydarzenie? O tym opowiedzieli w nowym programie "Świata Gwiazd". Łatwo nie było. - Pamiętam taki stres związany z tą wizytą. Pamiętam, że strasznie wszyscy jakoś tak z napięciem oczekiwali tego pojawienia się Dody u nas, jakby naprawdę wielkiego formatu gwiazda międzynarodowa właśnie śmiała się pojawić. Nawet myślę, że czasami tym wielkim gwiazdom nie towarzyszy, taka atmosfera, takie napięcie, taka atencja medialna jak w przypadku Dody. No, ale co tu się dziwić, rzeczywiście Doda jest taką personą, która potrafi robić dużo zamieszania wokół siebie i ściąga wokół siebie uwagę reflektorów - przyznała Anna Kalczyńska.
Anna Kalczyńska długo przygotowywała się do tej rozmowy. Nie wszystkie tematy mogły być poruszone, ale nie wskazała, co mieli przemilczeć. - Musieliśmy się do tego poważnie przygotować. Musieliśmy być precyzyjni. Proszono nas, żeby nie wywoływać pewnych trudnych tematów, żeby jakoś nie zaogniać tej atmosfery. Przyszła zestresowana w srebrnym kostiumie - dodała była prezenterka "Dzień dobry TVN". Przypomnijmy, że za początek wywiadu oberwało się jej od fanów wokalistki.
"Doda, wracasz z czwartą płytą "Aquaria". Przyznam szczerze, że po tych ostatnich zawirowaniach w twoim życiu zaskoczyło mnie, że poszłaś w trygon wody, bo myślałam, że bardziej jak feniks będzie ogień..." - zaczęła Anna Kalczyńska, a Doda jej przerwała. "Czekaj, bo zaczynam liczyć, bo to chyba nie czwarta, a szósta albo siódma" - zauważyła. Zmieszana prezenterka szybko się poprawiła. "Studyjna czwarta, a rzeczywiście szósta, jeśli doliczamy koncertowe" - przyznała, a Doda wzięła się do liczenia swoich albumów. "Mówisz? Chyba trzy wydałam z zespołem Virgin, jedną solową, później drugą solową i to jest moja trzecia, czyli szósta. W międzyczasie jeszcze z filharmonią nagrałam, więc trochę się tych płyt zebrało" - powiedziała dumna wokalistka.
Anna Kalczyńska odpowiedziała też na kontrowersje, które wywołała ich rozmowa. Niektórzy uważali, że była zbyt banalna i nudna. - Zależy, jaki jest cel tego spotkania. Czy ono ma polegać na tym, że chcemy dowiedzieć się czegoś od tej pani, czy chcemy w ogóle zobaczyć, jak ta pani przyjdzie do nas do studia, czy chcemy wywołać jakieś kontrowersje i ukłuć ją tak, że ona wystrzeli z jakimś cytatem, który będzie potem wielokroć cytowany i zrobi dobrze programowi. Ja mam wrażenie, że chodziło, by ją dobrze przyjąć, by się dobrze poczuła. Z mojej perspektywy cel został osiągnięty. Jaki był cel innych osób? Czy chcą krwi? Może tak. Może Dodę trzeba było ukrzyżować na tej kanapie i przebić ją włócznią, jak wróciła jak ten feniks z popiołów. Zależy, o co ludziom chodzić. Trudne są dzisiaj media. Trzeba robić swoje i być wiernym swojemu sterowi - podsumowała dziennikarka. Na koniec wątku Dody Kalczyńska poruszyła jeszcze temat Agnieszki Woźniak-Starak. Według niej piosenkarka niekoniecznie powinna pojawiać się w programie, którego gwiazdą była wtedy jeszcze skonfliktowana z nią dziennikarka. Chodziło o zwykłą koleżeńską solidarność.
To było dla nas trudne, bo mieliśmy w redakcji koleżankę, która była z nią w jawnym sporze personalnym. Nie można było tego wyciągnąć. Gdybyśmy byli uczciwi jako redakcja, powinniśmy się postawić takiemu pomysłowi, bo jednak Agnieszka... Jedna z nas
- stwierdziła Anna Kalczyńska.
Wesprzyj WOŚP, licytując aukcje Plotka! Zdobądź podwójne VIP zapro na Fame MMA20 w Krakowie, pałacowe spotkanie z książęcą parą lub twój event w gwiazdorskiej relacji. Pomagamy!