Anita Szydłowska zyskała popularność dzięki udziałowi w trzeciej edycji "Ślub od pierwszego wejrzenia". Tam zaaranżowano jej małżeństwo z Adrianem, co okazało się być strzałem w dziesiątkę. Para, jako jedna z nielicznych przetrwała eksperyment. Dziś razem wychowuje dwójkę dzieci. Uczestniczka jednak nie zostawiła programu za sobą. W mediach społecznościowych często wspomina czasy, kiedy w nim występowała. Śledzi też nowe odcinki, które zdarza jej się komentować. Ostatnio zdradziła fanom, jak wyglądają podróże poślubne pokazywane w show.
W każdym sezonie "Ślubu od pierwszego wejrzenia" dla świeżo upieczonego małżeństwa produkcja przygotowuje podróż poślubną. W przedpremierowym odcinku uczestnicy z najnowszej edycji napotkali problemy z organizacją wyjazdu. Magda i Krzysztof nie mogli dostać się do hotelu i musieli czekać kilka godzin w kiepskich warunkach. W związku z tym produkcji srogo oberwało się od fanów, którzy nie kryli swojego oburzenia.
O telewizyjnych podróżach poślubnych zdecydowała wypowiedzieć się Anita z trzeciego sezonu "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Wytłumaczyła, dlaczego jej zdaniem, produkcja nie powinna ingerować w to, co uczestnicy robią podczas wyjazdu, nawet jeśli ci napotkają na swojej drodze problemy. "Dlaczego to dobrze, że produkcja w "Ślubie" nie organizuje w 100 proc. wszystkiego w podróży?" - zagaiła.
Cały ten eksperyment ma na celu to, aby poznać siebie naprawdę. My również organizowaliśmy sami transport do hotelu, sami organizowaliśmy sobie czas, wynajmowaliśmy samochód czy skuter. Decydowaliśmy o każdym kroku. To sporo mówi o nas, jako o ludziach, jak potrafimy się organizować, jak zachowujemy się w ciężkich sytuacjach, np. kiedy byliśmy zmęczeni, a nie mogliśmy znaleźć naszego promu. Nikt nam nie pomógł, bo nie o to chodzi! - wyjaśniła Szydłowska.
Uczestniczka dodała też na koniec, że dzięki temu całość wypada bardziej realistycznie. "Gdyby produkcja aranżowała i reżyserowała, co para ma robić, nie byłoby to już naturalne" - napisała. Na koniec Anita wróciła pamięcią do swojego wyjazdu. "Podróż poślubna była niesamowita. Wróciliśmy w to samo miejsce po roku i zawsze Grecja pozostanie w naszych sercach, bo tam je pierwszy raz otwieraliśmy i poznawaliśmy się" - czytamy.
Na zupełnie inne problemy podczas wyjazdu natrafili Kinga i Marcin. Od strony organizacyjnej wszystko wyglądało jak najlepiej. Jednak para ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" już od początku miała kłopot z dogadaniem się. Czara goryczy przelała się, gdy uczestniczka poprosiła męża o to, aby zadecydował, co będą robić jednego dnia. Widać było, że farmaceuta ze Szczecina nie ma żadnego pomysłu lub boi się podjąć decyzję. "No to, Marcin. Jesteś facetem, zadecyduj coś. Ja nie chcę cały wyjazd decydować. Potrzebuję jakichś konkretów od ciebie, co ty chcesz robić" - rzuciła w końcu stanowczo. Później przed kamerą mężczyzna skomentował to zajście: "Takie naciski nie prowadzą do niczego dobrego". Myślicie, że ten związek ma szansę przetrwać?