O tym duecie krąży wiele spekulacji. Jednego dnia widzimy zdjęcie zakochanych z wycieczki rowerowej, drugiego czytamy o kryzysie w relacji. Jak jest naprawdę? Sebastian Karpiel-Bułecka postanowił zabrać głos na temat życia prywatnego.
"Powiem ci, że przy mojej żonie ciężko grać pierwsze skrzypce. Ona lubi jednak, jak jej zdanie jest na wierzchu. Oczywiście staramy się w tym znajdować kompromisy. I to działa. Ja trochę oczywiście demonizuję. Nie jest tak, że ona cały czas upiera się przy swoim" - zaczął muzyk, odpowiadając Katarzynie Burzyńskiej z Radia Kolor. Dziennikarka nie wytrzymała i postanowiła zapytać wprost: "Sebastian, czekaj, czy ty jesteś pantoflarzem?". Karpiel-Bułecka sprostował tę kwestię: "Nie, nie, zdecydowanie nie. Wiadomo, że takie poważne decyzje rodzinne podejmujemy wspólnie. Fajnie tak to wszystko działa, że jednak mamy podobne postrzeganie świata, podobne upodobania, więc to dość łatwo wszystko się dzieje. Nie ma z tym większych problemów". Wiele osób ciekawi, jak para zaczęła ze sobą chodzić. Muzyk wyznał, że wszystko zaczęło się 10. lat temu.
Nie było Instagrama, zdaje się. Był Facebook. Coś tam pisaliśmy przez Messangera. Paulina lubi dzieci, zobaczyła gdzieś dziewczynkę, która śpiewała piosenkę "Boso", bo to akurat był czas, gdy ta piosenka się ukazała. No i ona wysłała mi jakiś filmik i tak to się zaczęło - oznajmił.
"Często przy takich chorobach trudno jest zrozumieć osobę, która cierpi. Widzisz, zdrowy chłop, a on mówi, że ma lęki, boi się wyjść z domu. (…) Pomaga pochylenie się nad tą osobą. Wysłuchanie jej, wsłuchanie się i bycie z tą osobą blisko. (...) Moja Paulina nie rozumiała tego. Ona jest taką osobą pozytywną, radosną. Nam pomogło to, że mamy wśród znajomych psycholożkę. Ona wytłumaczyła Paulinie, powiedziała, co, ma robić, jak na to reagować. To było szczęście, że ktoś taki był blisko nas. Ale musiała do tego dojrzeć. Był to proces" - wyznał muzyk. Po zdjęcia znanej pary zapraszamy do galerii na górze strony.