Sylwia Grzeszczak i Liber zaskoczyli swoich sympatyków, gdy opublikowali oświadczenie dotyczące rozstania. Małżonkowie wyznali, że nadal pozostają w dobrych relacjach i mają zamiar pojawiać się wspólnie na scenie. Wszystko także dla dobra ich córki Bogny. Artyści bardzo strzegą prywatnego życia rodziny.
Sylwia Grzeszczak wyszła za mąż za Marcina "Libera" Piotrowskiego w lipcu 2014 roku. Rok później w Poznaniu na świat przyszła ich córka. Dziewczynka w tym roku skończy osiem lat, ale tak naprawdę nie wiemy, jak wygląda. Rodzice postanowili wychowywać ją z dala od kamer i medialnego szumu. Jak dotąd, Grzeszczak nigdy nie zabrała córki na ściankę. Nie było też żadnych wspólnych sesji w kolorowych magazynach. Wokalistka ceni prywatność do tego stopnia, że niechętnie mówi też o dziecku. W ubiegłym roku reporter Plotka zapytał ją, czy w domu zdarza jej się robić ćwiczenia wokalne i jak na to reaguje mała Bogna. Reakcja gwiazdy była natychmiastowa. "Przeszedłeś do prywaty, bardzo zwięźle, także koniec tematu" - powiedziała Sylwia Grzeszczak i przerwała wywiad.
Ostatnio Sylwia Grzeszczak udzieliła wywiadu dwutygodnikowi "Viva!". W rozmowie z Elżbietą Pawełek mówiła także o cieniach show-biznesu. Piosenkarka nie ukrywa, że do tej pory wcale nie miała łatwej drogi w muzycznej branży. Wielokrotnie próbowano ją oszukać i zniszczyć jej reputację.
Zebrało się we mnie tyle goryczy, że czara się przelała. Dziś mam siłę, żeby to powiedzieć. Ponad dziesięć lat temu tuż przed występami, między innymi w Sopocie, potrafiono mnie zrugać lub przychodził do mnie ktoś z branży, żeby pogadać, a menadżment mówił: nie rozmawiaj z nią, bo ona cię nie lubi, albo: ona nie chce z tobą teraz rozmawiać. Podnosiło mi to ciśnienie tuż przed wyjściem na żywo, a powinnam mieć komfort psychiczny jako artystka. Ale kiedy już byłam na scenie, nigdy nie pokazałam ludziom, że coś jest nie tak, nigdy nie załamał mi się głos - powiedziała Sylwia Grzeszczak.