Wciąż jest głośno o szokującej sprawie Ruby Franke, która miała znęcać się nad własnymi dziećmi. Kobieta zdobyła rozpoznawalność jako prowadząca program o rodzicielstwie na YouTube. Pod koniec sierpnia tego roku media zaczęły donosić o koszmarze rozgrywającym się przez lata w domu youtuberki, w którym przebywały dzieci. Syn influencerki, niedożywiony, z rękami i nogami oklejonymi taśmą, uciekł przez okno do sąsiadów, prosząc o pomoc. Co ciekawe, widzowie youtube'owego kanału "8 Passengers" już od kilku lat zwracali uwagę, że za drzwiami domu Franke dzieją się niepokojące rzeczy, a dzieci mogą być w niebezpieczeństwie. Milczenie przerwała siostra oskarżonej.
Siostra Ruby Franke opublikowała na swoim kanale na YouTube dziesięciominutowe wideo o tytule "I am not my sister. I am not my Sisters [sic] Crimes.", w którym ujawnia szczegóły z rodzinnego domu oskarżonej. Jak wyznała Bonnie Hoellein, miała prawie zerowy kontakt ze szwagrem i uważa, że jest on współwinny rzekomego molestowania dzieci, gdyż nie zapewnił im ochrony.
Jedyną osobą, która mogła zrobić coś w świetle prawa, był Kevin. Zadaniem Kevina było dopilnowanie pewnych kwestii, a on tego nie robił - stwierdziła.
W dalszej części wyjawiła, że Kevin, Ruby i partnerka biznesowa jej siostry, Jodi Hildebrandt, "niszczyli życie jej rodziny przez lata" między innymi prowokując kłótnie. Negatywnie wypowiedziała się także w kwestii podejścia siostry do rodzicielstwa. "To była kompletna indoktrynacja" - zaznaczyła Hoellein dodając, że jako ciotka zrobiła wszystko, co było prawnie możliwe, aby chronić dzieci. Władze Utah przejęły opiekę nad dziećmi Ruby po jej aresztowaniu. Nie podano szczegółów dotyczących ich przyszłości, powołując się na potrzebę zachowania prywatności pokrzywdzonych dzieci.
Kevin zaraz po aresztowaniu żony wydał oświadczenie za pośrednictwem prawnika. Zaprzeczył, że odegrał jakąkolwiek rolę w rzekomym znęcaniu. Prawnik zaznaczył, że od 13 miesięcy para nie żyje pod jednym dachem. Uważa, że mąż aresztowanej youtuberki chce dla dzieci jak najlepiej. W wywiadzie dla "Good Morning America" przekonywał, że Kevin jest przejęty losem dzieci i "chce zrobić to, co dla nich najlepsze. Pragnie je odzyskać, wychować, otoczyć ojcowską opieką i chronić".
Mąż Ruby Franke postanowił jeszcze bardziej zdystansować się od zarzutów o przemoc. Jak przekazał jego prawnik w rozmowie z "Law&Crime Network", Kevin obwinia partnerkę biznesową Ruby o zniszczenie ich małżeństwa i twierdzi, że został "zmanipulowany" przez Jodi Hildebrandt, by usunąć się z rodziny. Prawnik zdradził, że Kevin ostatni raz rozmawiał z żoną pięć dni przed jej aresztowaniem i wówczas zrozumiał, że został oszukany. Jednak to żona miała prosić go o to, by opuścił ich dom. Prawnik mężczyzny nie wdawał się w szczegóły dotyczące separacji, ale wyznał, że wiązały się z "różnicą zdań na temat ich rodziny". "Kevin nigdy nie miał żadnego powodu, by sądzić, że jego dzieci są maltretowane. Gdyby miał choćby cień podejrzenia, że tak jest i że separacja nie ma żadnego innego celu, niż znalezienie sposobu między nim a Ruby na ponowne połączenie ich rodziny, wróciłby do domu w ciągu dwóch sekund" - przekonywał.