Martyna Wojciechowska od lat prowadzi uwielbiany przez Polaków program "Kobieta na krańcu świata". Każdy sezon różni się od poprzedniego, a dziennikarka wyrusza do coraz bardziej niebezpiecznych i często odległych miejsc na kuli ziemskiej. Miasto po mieście, państwo po państwie, kontynent po kontynencie. Mówi się, że "co kraj, to obyczaj" i jest w tym dużo prawdy.
Postanowiliśmy zapytać Martynę, gdzie jej zdaniem jest najbardziej niebezpiecznie. Podróżniczka przyznała, że była w kraju, który jest jednym z najniebezpieczniejszych na świecie, jednak nieprzyjemności spotykały ją również w europejskich, bardzo cywilizowanych miejscach. Dodała, że tak naprawdę niebezpieczeństwo czyha na nas wszędzie, ponieważ wszystko zależy od ludzi, na jakich trafimy.
Było wiele takich miejsc, gdzie obiektywnie było niebezpiecznie. W tym sezonie na pewno niebezpiecznie było w Nigerii, to jest ogólnie jeden z najniebezpieczniejszych krajów. Szczególnie to miejsce, Eket, gdzie są złoża ropy naftowej i gdzie przyjezdni są porywani dla okupów. Ukraina nie jest obiektywnie bezpiecznym miejscem, ale byliśmy też w Pakistanie, gdzie byliśmy zatrzymani przez wywiad i skonfiskowali nam sprzęt. Trafialiśmy do więzień podczas tego programu, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Natomiast jednym z najbardziej niebezpiecznych odcinków, jakie zrealizowaliśmy, był odcinek z Francji, z Paryża, więc to nie jest tak, że trzeba jechać na kraniec, ten dosłowny kraniec świata, żeby doświadczyć obiektywnie trudnych sytuacji. I to dotyczy przede wszystkim ludzi, których spotykasz na swojej drodze. Tu, w Warszawie, również mogą stać się straszne rzeczy, jak spotkasz niewłaściwych ludzi w niewłaściwym czasie - powiedziała Wojciechowska.
Martyna Wojciechowska zwiedziła już niemalże cały świat. Nie ma jednak podejścia, że "nic jej już nie zdziwi". Dziennikarka przyznała, że każdego dnia wstaje i z ciekawością dziecka patrzy na otaczający ją świat. To pozwala jej robić "kolejne wspaniałe rzeczy". Więcej zdjęć Martyny Wojciechowskiej znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Mimo że tyle lat jeżdżę na krańce świata, to ja nie mam czegoś takiego, że nic mnie już nie dziwi i na wszystko jestem przygotowana. Mam dużą odporność na stres, potrafię reagować w różnych sytuacjach dość chłodno, to wynika z doświadczenia, ale też z mojej konstrukcji psychicznej, natomiast tak w ogóle mnie zaskakuje każdy dzień. Mnie zaciekawia każdy dzień, bo ja każdego dnia zaczynam jakby od nowa jakąś historię swojego życia. Jestem jak dziecko, które każdego dnia jest zachwycone tym, że jest kolejny dzień. Możemy robić kolejne wspaniałe rzeczy - dodała.